O kolejnym opóźnieniu poinformowała firma Shtokman Development, która w imieniu udziałowców - rosyjskiego Gazpromu, norweskiego Statoil i francuskiego Total przygotowuje inwestycję. Złoża zlokalizowane są ok. 500 km na północ od Murmańska, a ich zasoby szacuje się na 3,9 bln m[sup]3[/sup] gazu. (Dla porównania Polska wykorzystuje rocznie ok. 14 mld m[sup]3[/sup]).
Gdy ponad dwa lata temu zainteresowane firmy zdecydowały się na współpracę przy złożu Sztokmana, zapowiadały, iż gaz zacznie płynąć już ok. 2014 r. Ale rok temu ze względu na kryzys, spadek popytu na gaz i jego cen, postanowiły przesunąć termin na 2016-17 r. Natomiast ostateczne decyzje w tej sprawie miały być podjęte w przyszłym miesiącu. Teraz - zgodnie z oświadczeniem Shtokman Development, mają zapaść za kilka miesięcy.
Argumenty nieco się zmieniły - opóźnienie wynika ze zmiany sytuacji na rynku gazowym. Stany Zjednoczone, gdzie na wielką skalę uruchomiono wydobycie gazu z łupków skalnych stały się największym producentem gazu na świecie i zamiast importować surowiec w postaci LNG stały się jego eksporterem. Producenci gazu skroplonego zwiększyli więc dostawy na rynek europejski.
Inwestorzy na Morzu Barentsa zastanawiają się więc nad sensem wielomiliardowych inwestycji w nowe złoże na wyjątkowo trudnym terenie. Początkowo planowali, że surowiec popłynie dwoma wielkimi rurociągami na ląd, ale w zeszłym roku Gazprom zaproponował przeróbkę surowca na miejscu, by mógłby być transportowany statkami na dowolne rynki.
Statoil i Total nie są do końca przekonane co do tego pomysłu, którego realizacja oznacza opóźnienie projektu.