- Powód to żenujące wyniki wielu zagranicznych przejęć – wyjaśnił szef czeskiego rządu. Czeskie państwo to największy akcjonariusz  CEZ-u, ma ponad 70 proc. jego akcji.

Nečas nazwał również menedżerów CEZ-u "najemnymi żołnierzami". – Dzisiaj kierują firmą energetyczną, a za trzy lata będą tak samo kierować europejską siecią butików z luksusową modą – wyjaśnił premier.

Rynek chłodno przyjął zapowiedzi kolejnych zmian personalnych w kierownictwie CEZ-u. Kurs spółki na giełdzie w Pradze spadł przed południem o prawie 4,9 proc., do 705 koron (125,1 zł). O godzinie 13.00 akcjami koncernu handlowano po 719,1 korony (127,6 zł), co oznaczało spadek o blisko 3 proc. wobec kursu z piątku.

W zeszłym tygodniu z funkcji prezesa CEZ-u odszedł Martin Roman, który kierował spółką od kwietnia 2004 r. Objął stanowisko szefa rady nadzorczej koncernu. Następcą Romana został dotychczasowy wiceprezes koncernu Daniel Beneš. Zmiany na najważniejszym fotelu w spółce były zaskoczeniem.