Grupa Lotos, która jest drugim po PKN Orlen producentem paliwa w kraju, zakończyła trzeci kwartał stratą w wysokości 328,6 mln zł, czyli tylko o 45 mln zł niższą, niż zakładali analitycy. Po dziewięciu miesiącach utrzymała jednak ponad 560 mln zł zysku netto. O tym, by zarobiła miliard złotych na koniec roku – co wiosną wydawało się realne – praktycznie nie ma mowy. Eksperci rynku nie mają wątpliwości, że cała branża rafineryjna działa pod presją.

Lotos niedawno otrzymał tytuł najbardziej nowoczesnej rafinerii w Europie, ale wyniki grupy zależą od wielu czynników makroekonomicznych, na które sam zakład nie ma wpływu. Wśród nich są kurs walutowy, dyferencjał ropy czy marża – a wszystkie one w trzecim kwartale były niekorzystne dla gdańskiej firmy. Opłacalność przerobu ropy w gdańskiej rafinerii była niższa niż na początku roku. Z opublikowanych danych wynika, że marża spadła o niemal jedną piątą, czyli z każdej przerobionej baryłki Lotos uzyskiwał tylko 2,3 dol. Na niekorzyść firmy zadziałała także kilkunastoprocentowa obniżka dyferencjału ropy. W efekcie różnica między ceną baryłki Brent i Ural zmniejszyła się do zaledwie 0,75 dol., a rafineria Lotosu korzysta głównie z ropy z Rosji. – Nie ma szans na powrót do marży w wysokości 4 – 5 dolarów na baryłce przerabianej ropy – przyznaje analityk DM BZ WBK Paweł Burzyński. Czas wysokiej opłacalności rafinerii minął – mówią inni. I przypominają o długiej liście aktywów przeznaczonych do sprzedaży w Europie i ogłaszanych przez potentatów planach zamknięcia niektórych zakładów.

Shell zapowiada, że przerwie produkcję w rafinerii w Hamburgu i będzie w tym rejonie korzystał tylko ze zbiorników na ropę. Amerykański koncern ConocoPhillips chce sprzedać zakład w Wilhelmshaven lub traktować go jako terminal. Amerykanie kupili rafinerię od Luisa Dreyfusa zaledwie w 2005 roku, a zamknęli ją trzy lata temu. Libijski fundusz Tamoil, który rok temu razem z Kulczyk Investment interesował się akcjami Lotosu, zamknął rafinerię włoską Cremona. Z kolei we Francji w ratowanie rafinerii w Dunkierce zaangażował się nawet prezydent Nicolas Sarkozy i na wspólną inwestycję tam zdecydowały się EDF i Total.  Druga z tych firm szuka także nabywcy udziałów w rafinerii w Wielkiej Brytanii.

Wielkie koncerny wolą korzystniej inwestować w wydobycie. Tego typu projektami interesuje się też Lotos, ale ma ograniczone możliwości finansowe, bo musi spłacać kredyty po modernizacji rafinerii w Gdańsku. Na razie korzysta ze złóż litewskiej spółki Geonafta, którą wykupiła, i krajowych na Bałtyku. Ale w 2012 r. Lotos będzie mieć 400 tys. t ropy z norweskiego złoża YME. Dodatkowe projekty – jak przyznaje prezes Paweł Olechnowicz – wymagają wsparcia i partnerów. Nie ma jednak pewności, że pojawią się w trakcie trwającej prywatyzacji Lotosu.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki: a.lakoma@rp.pl