Ceny gazu na giełdzie w Nowym Jorku spadły poniżej 2 dol. za milion brytyjskich jednostek cieplnych (MMBtu), czyli poniżej 70 dol. za 1000 m
3
surowca. To ponad siedem razy mniej niż płaci Polska Gazpromowi za dostawy rosyjskiego gazu. Dzięki eksploatacji złóż ze skał łupkowych, a także bardzo ciepłej ostatniej zimie, Amerykanie dysponują tak wielkimi zasobami surowca, że część właścicieli magazynów gazu przestaje przyjmować dostawy, ponieważ należące do nich zbiorniki są już przepełnione.
Taki stan rzeczy rodzi obawy producentów o dalszy spadek cen błękitnego paliwa, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do upadku części firm z tego sektora. W tej sytuacji Amerykanie zaczynają szukać ratunku w eksporcie nadwyżek surowca. Potrzebna im będzie w tym celu jednak firma, która będzie w stanie rzucić wyzwanie koncernom zagranicznym, w tym Gazpromowi.
Kandydatem do tej roli jest Cheniere Energy. Choć koncern stracił w ostatniej dekadzie 1,2 mld dol., to wciąż pozostaje jedynym podmiotem, która posiada dwudziestoletnią licencję – przyznaną przez Departament Energii – pozwalającą na eksport płynnego gazu (LNG) wydobytego na terenie Stanów Zjednoczonych do państw, które nie podpisały z USA porozumień o wolnym handlu. W tym gronie znajdują się m.in. Japonia i Hiszpania, które w chwili obecnej płacą za dostawy surowca dziewięć razy drożej niż wynosi jego cena na rynku amerykańskim. Nie posiadający własnych zasobów błękitnego paliwa, Kraj Kwitnącej Wiśni zmuszony był zapłacić w styczniu 20,87 dol. za MMBtu za dostawy skroplonego gazu z Jemenu i 18,43 dol. za MMBtu za dostawy z Algierii.