– Polska zaproponowała cały szereg możliwych rozwiązań, które mają na celu reformę systemu handlu emisjami do 2030 r. Zależy nam, żeby polityka Unii w sprawie ochrony klimatu była skuteczna w skali świata, a nie ograniczała się do naszego podwórka – mówi „Rz" Marcin Korolec. W ubiegłym tygodniu spotkał się w Danii z szefami resortów środowiska UE. W marcu na radzie tych ministrów zawetował propozycje Brukseli dotyczące zwiększenia celów redukcji emisji CO2 w porównaniu z zapisami w obowiązującym pakiecie klimatycznym. Proponowano wówczas dojście do redukcji o 80 proc. do roku 2050 przy redukcji o 30 proc. do roku 2020, choć w pakiecie zapisano w tym czasie 20 proc.
– Nasze pomysły zawierają między innymi propozycje przeniesienia środka ciężkości wysiłku redukcji emisji z sektora produkcji na konsumpcję – mówi minister środowiska.
Zdaniem polskiej strony polityka klimatyczna koncentruje się na redukcji emisji z energetyki i innych sektorów wytwórczych. Niesie to ze sobą ryzyko ucieczki emisji (tzw. carbon leakage), a w konsekwencji deindustrializacji i utraty miejsc pracy w Europie bez spadku emisji globalnych, a może nawet ich wzroście. Przemysł może się więc przenieść poza granice UE, co nie zmniejszy emisji, tylko zmieni miejsce jej wytwarzania. Cała UE bowiem produkuje obecnie 11 proc. globalnego dwutlenku węgla. Dlatego Polska chce, by obowiązek redukcji emisji CO2 spoczywał także na odbiorcach, m.in. energii (oszczędzanie energii, efektywność energetyczna – zwłaszcza ta ostatnia nie jest obecnie tak bardzo istotnym elementem polityki klimatycznej UE, a dla Polski jednym z priorytetów).
Z naszych informacji wynika, że minister środowiska zaproponował także zmianę kalkulacji przydziałów darmowych uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Obecne zasady nie rozróżniają różnych rodzajów paliw. W praktyce faworyzują gaz, podważając tym samym bezpieczeństwo energetyczne krajów takich jak nasz (90 proc. energii elektrycznej wytwarzamy z węgla). Polska proponuje, by zarówno w przemyśle, jak i energetyce wprowadzić tzw. benchmarki paliwowe wyznaczające oddzielne punkty odniesienia dla każdego paliwa z osobna – węgla brunatnego, węgla kamiennego, gazu oraz ropy.
Czy mamy szanse na przeforsowanie polskich propozycji, zwłaszcza w trakcie trwania duńskiej prezydencji, nastawionej na zaostrzenie polityki klimatycznej?