Zgodnie z najnowszymi danymi Eurostatu Polscy odbiorcy indywidualni płacą za kilowatogodzinę energii elektrycznej wraz z podatkami średnio prawie 0,14 euro (ok. 0,58 zł). To niedużo, jeśli weźmiemy pod uwagę takie kraje jak Dania czy Niemcy, gdzie płaci się za prąd dwa razy więcej. W sumie Polska znalazła się na 21. miejscu spośród 27 krajów członkowskich. Najtańszą energię mają mieszkańcy Bułgarii (0,09 euro za 1 kWh) oraz Estonii (0,1 euro za 1 kWh).
Jednak po urealnieniu tych cen poprzez uwzględnienie siły nabywczej ludności, a więc odnosząc je do kosztów życia, statystyki nie wyglądają już tak optymistycznie – znajdujemy się już na piątym miejscu. Więcej od nas za prąd płaci się tylko na Cyprze, Węgrzech, Słowacji i w Niemczech. Z kolei dwa razy mniej od nas wydają na ten cel mieszkańcy Finlandii i Francji. Co gorsza, według ekspertów na spadek cen w Polsce nie ma co liczyć.
– Ceny energii elektrycznej nie są uzależnione od siły nabywczej ludności, ale od poziomu konkurencji oraz kosztów wytwarzania. Nasza energetyka opiera się w ponad 90 proc. na węglu, a koszty jego wydobycia, jeśli uwzględnić koszty emisji CO2, będą rosnąć. W efekcie polscy odbiorcy nie powinni spodziewać się obniżek cen energii w najbliższych latach – twierdzi Wojciech Hann, ekspert ds. energetyki w firmie doradczej Deloitte.
Badania TNS OBOP pokazują, że średni miesięczny rachunek za prąd wynosi w naszym kraju 138 zł. Przeciętna rodzina wydaje więc na energię 1,66 tys. zł rocznie. – Ceny są bez wątpienia wysokie, jeśli uzmysłowimy sobie, że korzystamy z najtańszego dostępnego w Polsce paliwa. Problemem jest jednak wiek naszych elektrowni i ich sprawność, która jest od 6 do 10 proc. niższa niż w innych krajach Europy – zauważa Henryk Kaliś, przewodniczący Forum Odbiorców Energii Elektrycznej i Gazu.
Sposobem na obniżenie kosztów wytwarzania jest produkcja energii z niskoemisyjnych źródeł. – Na przykład w oparciu o gaz czy atom, ale na to musimy jeszcze poczekać. Do tego czasu firmy energetyczne muszą inwestować w nowe moce lub odbudowę starych, które będą stopniowo wyłączane. Koszty tych inwestycji niewątpliwie odczujemy w naszych rachunkach za prąd – dodaje Hann.