Program obejmuje wszystkie elementy łańcucha w segmencie dowstream - od wyboru surowca poprzez rafinowanie i produkcję petrochemiczną na działalności hurtowej i detalicznej kończąc. Efektem projektów poprawiających jakość jest zmniejszenie kosztów operacyjnych tak, by ok. 60 proc. z 500-550 mln dol. pochodziło z redukcji kosztów.
Analitycy twierdzą jednak, że zarząd MOL choć posiada przekonujący dorobek we wdrażaniu tego typu programów, to tym postawił przez sobą ambitne zadanie. - 500 mln dolarów równa się jednej trzeciej oczyszczonego zysku operacyjnego (opartego na bieżących cenach surowców) wygenerowanego w ciągu całego roku 2011. Co więcej, 400 mln dolarów wzrostu, jaki spółka zamierza zrealizować w samym segmencie rafineryjnym oznaczałby konieczność wzrostu ceny paliwa o 3 dolary za baryłkę w jego segmentach zależnych – oblicza Peter Csaszar, analityk KBC Securities.
Jego zdaniem, o ile podniesienie marż w chorwackiej spółce zależnej INA wydaje się być osiągalne, to poprawa tychże marż w już bardzo wydajnych jednostkach, a mianowicie w rafineriach Duna oraz Bratislava, jest bardzo ambitnym zamierzeniem. - Analitycy potraktują cele spółki raczej ostrożnie i w swoich przewidywaniach zysków będą raczej ostrożnie podchodzić do możliwości ich realizacji – ocenia Csaszar.
Podczas ostatniej konferencji z analitykami zarząd MOLa ujawnił też, że zamierza się teraz nastawić bardziej na wydobycie w Rosji. Większość posiadanych przez koncern pól naftowych w Chorwacji i na Węgrzech to tzw. pola dojrzałe, z których wydobycie nie jest już tak efektywne. Dlatego MOL nastawia się teraz na wydobyci na Wschodzie. W tym roku w Rosji chce wybudować jeszcze 50 szybów naftowych, co oznacza, że w całym roku wykona ich ponad 60. Drugim kierunkiem, w którym patrzy węgierski koncern jest Kazachstan.
W 2011 r. zysk EBITDA grupy przekroczył 3 mld dol., zaś w I kw. 20121 r. wyniósł 695 mln dol. wobec 889 mln dol. rok wcześniej.