- Czterej partnerzy projektu pracują, by wypracować porozumienie do końca tego lub na początku przyszłego roku - stwierdził agencja Reuters Paolo Scaroni prezes koncernu Eni. Włosi mający 20 proc. udziałów wraz z Gazpromem (50 proc.), Wintershall (15 proc.) i EdF (15 proc.) mają zbudować gazociąg o czterech nitkach i mocy 63 mld m

3

gazu rocznie. Popłynie nim gaz z Rosji po dnie Morza Czarnego (strefa turecka) do Bułgarii, Serbii, Węgier, Słowacji oraz Włoch. Inwestrycja ma kosztować ok. 15,5 mld euro z czego 10 mld euro pochłonie odcinek podmorski.

Oświadczenie Scaroniego jest o tyle dziwne, że w lutym Rosjanie podawali, że ostateczne decyzje zapadną do końca listopada; a w połowie roku prezes Gazpromu Aleksiej Miller podał publicznie, iż budowa rusza w końcu roku. Włoch nie wyjaśnił, o jakie uzgodnienia i decyzje chodzi.

Problemem spornym może być planowane wcześniej odgałęzienia od głównej magistrali, które miały dostarczać rosyjski gaz, m.in do Grecji. Możliwe, że spółka rozważa rezygnację z tego wariantu, w związku z sytuacją ekonomiczną w tym rejonie.