Przeciwne rozwiązaniu są koncerny paliwowe. W ich imieniu konkretne działania mają podjąć organizacje zrzeszające właścicieli stacji benzynowych, m.in. Polska Organizacja Przemysłu i Handlu Naftowego. – Zamierzamy rozmawiać z Ministrem Zdrowia i Ministrem Gospodarki. Chcemy ich przekonać, że takie rozwiązania nie rozwiązują istoty problemu, jakim jest bezpieczeństwo na drogach i są tylko zagrywką marketingową – przekonuje Leszek Wieciech, dyrektor generalny POPiHN.

Izba gromadzi właśnie badania pokazujące, że wprowadzone ograniczenia sprzedaży alkoholu w innych krajach, m.in. Holandii czy państwach skandynawskich, nie przełożyły się na zmniejszenie liczby pijanych kierowców na drogach. Zamierzają te badania przedstawić podczas spotkań z ministrami.

Wieciech zaznacza, że wprowadzenie ograniczeń w sprzedaży alkoholu na stacjach paliw spowoduje konieczność podnoszenia cen benzyny i oleju napędowego przez ich właścicieli. - Mogą one wzrosnąć nawet o 30-40 groszy na litrze, a to przyczyni się do zahamowania całej gospodarki. Duża część właścicieli niezależnych stacji na prowincji będzie musiała zaprzestać działania – przestrzega dyrektor generalny POPiHN.

Nie jest tajemnicą bowiem, że stacje paliw żyją dziś głównie z prowadzenia działalności handlowej nie związanej ze sprzedażą benzyny i diesla. Marża na paliwach wynosi zaledwie 1-2 proc., podczas gdy marża na innych artykułach sprzedawanych na stacjach waha się od 30 do 40 proc.

- Sklepy na stacjach paliw nie różnią się od innych placówek handlowych i zakaz sprzedaży jakiegokolwiek produktu, obejmujący tylko określoną grupę sklepów, byłby w naszym odczuciu sprzeczny z zasadą zachowania równości w traktowaniu uczestników rynku. Wskazywałby na prefereowanie pozostałych punktów, w których dostęp do wszystkich produktów nie jest niczym ograniczony – komentują przedstawiciele biura prasowego PKN Orlen. Zaznaczają, że pomysł wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach negatywnie wpłynąłby na wyniki finansowe całej branży paliwowej, które od kilku lat pogarszają się ze względu na negatywne otoczenie makroekonomiczne.