- Tauron jest pierwszą firmą, z którą ustaliliśmy nowe taryfy - powiedział Woszczyk w wywiadzie dla TVN CNBC. - Trzy inne czekają, czyli PGE, Enea i Energa. Oczekuję podobnych obniżek. Będziemy słać noty ponaglające - dodał.
Pod koniec maja prezes URE zapowiadał, że w lipcu spodziewa się spadku cen prądu dla odbiorców indywidualnych o kilka procent. Zasygnalizował też wtedy, że w przyszłym roku możliwa jest kolejna obniżka.
Wypowiedzi prezesa URE nie spodobały się spółkom energetycznym. Sygnalizowały, że „Oczekiwania urzędu są wygórowane". Ten pogląd nie jest odosobniony.
– Sprzedawcy energii elektrycznej nie kupują jej dzisiaj na giełdzie. Są związani podpisanymi o wiele wcześniej kontraktami i nie mogą w pełni korzystać ze spadków cen energii na rynku. Pole do manewru nie jest tak duże, jak uważa URE – ocenił przedstawiciel jednej ze spółek.
Protesty branży nie zmieniają jednak faktu, że nawet jeśli starania URE okażą się skuteczne, to nie doprowadzą do znaczącej poprawy w budżetach gospodarstw domowych. Statystyczne gospodarstwo domowe zużywa rocznie 2300 kWh energii elektrycznej. Obecnie cena jednej kilowatogodziny wynosi średnio nieco ponad 28 gr. Przy tych założeniach za samą energię elektryczną przeciętna polska rodzina płaci rocznie około 652 zł.