Taką opinię wyraził na Twitter Al-Waleed bin Talal książę saudyjskiej rodziny królewskiej; przedsiębiorca i inwestor giełdowy. Jego zdaniem  gospodarka Arabii saudyjskiej znajduje się w coraz trudniejszym położeniu z powodu wzrostu wydobycia ropy z łupków w USA. Zmniejsza to popyt na ropę OPEC.

W ubiegłym roku USA zanotowały wzrost wydobycia ropy o 12 proc. wobec 5,9 proc. w Arabii Saudyjskiej i 1,2 proc. w Rosji. Arabowie eksportują coraz mniej, bo spada popyt z zagranicy. W czerwcu wydobycie spadło z 9,83 mln baryłek do 9,47 mln baryłek rok do roku.

A jak przypomina książę-biznemen, „92 proc. budżetu Arabii saudyjskiej zależy od rynku ropy. Dlatego potrzebne są pilne działania by dywersyfikować gospodarkę". Jak przypomina gazeta Wiedomosti, opinia księcia jest pierwszą tego typu, bo od początku amerykańskiego boomu łupkowego Arabowie głosili, podobnie jak rosyjski Gazprom, że nie jest to dla nich żadne zagrożenie.

Prognozy MFW też nie są dla Arabii Saudyjskiej korzystne. Tempo wzrostu PKB ma spaść z 6,8 proc. w ub. roku do 4,2 proc. w przyszłym a dla zbilansowania budżetu potrzebna jest średnia cena ropy co najmniej 98 dol./baryłka. W 2012 r było to 94 dol..

USA mają zostać największym producentem ropy do 2020 r, wyprzedzając Rosję i Arabię. „Za pięć lat fala z USA  dotrze do każdego kąta rynku ropy na świecie" - twierdzi Roy Maison z Oil Movements.