Po raz pierwszy od kryzysu w 2009 r rosyjski rząd zajął się dziś programem inwestycyjnym Gazpromu. W ostatnich miesiącach koncern był krytykowany za niskie nakłady w kraju i zbyt wysokie wydatki za granicą.
Jak podał po naradzie premier Dmitrij Miedwiediew inwestycje sięgną w przyszłym roku 806 mld rubli (24,5 mld dol.). W tym roku Gazprom przeznaczył na inwestycje 1,03 bln rubli (30 mld dol.). Tyle Gazprom nie wyda nawet za trzy lata.
To pochodna rosnących wydatków na South Stream (całość to koszt ok. 45 mld dol. - z częścią na terenie Rosji) oraz spadających wpływów (skutek obniżki cen dla szeregu klientów - największa dla Ukrainy.
W przyszłym roku nie będzie budowany gazociąg Siła Syberii do Chin. Jego koszt to 770 mld rubli, do tego strony wciąż nie podpisały umowy na dostawy, pomimo zapewnień, że do końca roku to się stanie. Dziś Gazprom mówi, że termin podpisania to luty przyszłego roku. Umowa jest negocjowana sześć lat. Chińczycy nie godzą się ani na cenę ani na sposób jej naliczania przez Gazprom.
Ze spisu inwestycji na przyszły rok wypadną też prace na złożu Czajanda (koszt to 430 mld rubli). Zalega w nim 1,2 bln m3 gazu ziemnego i ok. 80 mln ton ropy i kondensatu gazowego.