Chiny zmiękczają Gazprom

Chińczycy nie chcą kupować gazu z Rosji na europejskich warunkach. Trwające już dekadę negocjacje wielkiego kontraktu będą w związku ?z tym dłuższe o kolejne ?pół roku.

Publikacja: 24.01.2014 09:00

Środowa wizyta w Pekinie prezesa Gazpromu Aleksieja Millera nie okazała się sukcesem. Gazprom musiał przyznać, że podpisanie kontraktu gazowego z chińskim CNPC zostało odłożone „co najmniej do maja". A przecież już w 2013 r. koncern triumfalnie ogłosił, że strony się porozumiały i do końca roku umowa zostanie zawarta.

Walka idzie o wielkie dostawy gazu do Chin – rynku, który według prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej do 2018 r. zwiększą gazowy popyt dwukrotnie. Rosjanie chcą więc sprzedawać tam jak najwięcej wobec kurczenia się popytu i rosnącej konkurencji w Europie. Gazprom jest gotów rocznie dostarczać Chinom do 68 mld m sześc. Chińczycy chętnie kupią, ale nie po cenie proponowanej przez Gazprom i nie na takich warunkach, na jakich kupuje Europa.

Nie godzą się ani na warunek take or pay (bierz lub płać) zmuszający do kupowania 70–80 proc. wartości umowy niezależnie od poziomu krajowego zapotrzebowanie; chcą mieć możliwość reeksportu rosyjskiego gazu; ale przede wszystkim nie godzą się na związanie ceny gazu z ceną ropy sprzed pół roku, tak jak to jest w wypadku kontraktów z odbiorcami europejskimi.

Pierwsze porozumienie w sprawie dostaw Gazprom i CNPC podpisały jeszcze w połowie minionej dekady. Od tego czasu strony próbują uzgodnić cenę. CNPC forsuje większe uzależnienie ceny z rynkiem gazu i cenami giełdowymi.

Chińczycy chcą płacić mniej, aniżeli żądają Rosjanie, a Moskwa upiera się przy cenie takiej, jaką płacą klienci z Europy (ponad 400 dol.). Pekin chce natomiast uiszczać tyle, ile teraz płaci za gaz z Azji Środkowej (Turkmenia), czyli do 280 dol. /1000 m sześc.

W październiku 2010 r. podpisano wstępne porozumienie na dostawę gazu dwoma rurociągami. Ze wschodniej Syberii (gazociąg Wschodni) i zachodniej Syberii. Gazociągiem Ałtaj z Syberii Zachodniej miało płynąć aż 70 mld m sześc. gazu rocznie.

Gazprom proponował, by Chińczycy zapłacili awansem od 25 mld dol. do 40 mld dol. w latach 2012–2015, a wtedy Rosjanie zgodzą się na niższą cenę. Pieniądze Gazprom deklarował wykorzystać na budowę gazociągu Ałtaj (koszt w 2006 r. szacowany był na prawie 14 mld dol.).

Jednak według rosyjskich mediów (m.in. „Wiedomosti") Chińczycy płaceniu z góry też są przeciwni. W 2009 r. skredytowali na 25 mld dol. państwowe koncerny Rosnieft i Transnieft. Pieniądze miały pójść na budowę naftociągu do Chin. W rzeczywistości Rosjanie włożyli większość na lokaty bankowe i zarabiają na różnicy między oprocentowaniem chińskiego kredytu a lokaty.

W minionym roku strony zapowiadały podpisanie umowy do końca 2013 r. W marcu podpisały memorandum ograniczające przesył do jednego gazociągu Syberia Wschodnia–Pacyfik (dostał nazwę Siła Syberii). Aleksiej Miller mówił wtedy, że Gazprom może jednak dostać od CNPC zapłatę awansem za dostawy, które ruszą w 2018 r. i najpierw wyniosą 38 mld m sześc., by dojść do 60 mld m sześc. Rok minął, umowy wciąż nie ma.

Na początku stycznia „Financial Times" podał, że strony są bliskie zgody na cenę między 360 dol. a 400 dol./1000 m sześc. Ma to zabezpieczyć Gazpromowi minimalny zysk z kontraktu opiewającego przez 30 lat na 456 mld dol. Dostawy miałyby ruszyć w 2018 r. Reuters dowiedział się, że Gazprom może się zgodzić na cenę niższą aniżeli kupuje Europa, ale w zamian za zapłatę z góry. Przepychanka trwa, a czas pracuje dla Chińczyków i... Turkmenów. Obecnie Rosjanie praktycznie nie istnieją na wielkim chińskim rynku. Państwo Środka kupuje gaz w Turkmenistanie i Iranie.

Za 20 mld dol. Chińczycy budują u siebie gazociąg (7378 km) o mocy przesyłowej 30 mld m sześc. rocznie. Z tego 25 mld m sześc. gazu dostarczą kraje środkowej Azji, przede wszystkim Turkmenistan. Chińskie koncerny są głównymi inwestorami w projektach gazowych Turkmenistanu, a kraj ten ma czwarte największe złoża gazu na świecie. Jeszcze kilka lat negocjacji, a rosyjski gaz nie będzie już Chinom niezbędny.

Środowa wizyta w Pekinie prezesa Gazpromu Aleksieja Millera nie okazała się sukcesem. Gazprom musiał przyznać, że podpisanie kontraktu gazowego z chińskim CNPC zostało odłożone „co najmniej do maja". A przecież już w 2013 r. koncern triumfalnie ogłosił, że strony się porozumiały i do końca roku umowa zostanie zawarta.

Walka idzie o wielkie dostawy gazu do Chin – rynku, który według prognozy Międzynarodowej Agencji Energetycznej do 2018 r. zwiększą gazowy popyt dwukrotnie. Rosjanie chcą więc sprzedawać tam jak najwięcej wobec kurczenia się popytu i rosnącej konkurencji w Europie. Gazprom jest gotów rocznie dostarczać Chinom do 68 mld m sześc. Chińczycy chętnie kupią, ale nie po cenie proponowanej przez Gazprom i nie na takich warunkach, na jakich kupuje Europa.

Pozostało 81% artykułu
Energetyka
Bez OZE ani rusz
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity od Citibanku można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Materiał Promocyjny
Sieć T-Mobile Polska nagrodzona przez użytkowników w prestiżowym rankingu
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce