Mechanizm zatwierdzony w połowie lutego przez Komisję Europejską na wniosek polskich władz pozwala naszym firmom energetycznym na pewne odstępstwa w zakresie limitów emisji przemysłowych, m.n. dwutlenku siarki i związków azotu, a także powstających w procesie spalania pyłów. Jednostki, które zostaną do niego zgłoszone, będą miały czas do połowy 2020 roku na modernizacje dostosowujące je do standardów unijnych.
Ale tylko pojedyncze zakłady energetyczne i elektrociepłownie skorzystają z tego mechanizmu.
– Na chwilę obecną analizujemy, czy skorzystamy z PPK, ponieważ wszystkie inwestycje w odsiarczanie i odazotowanie realizowane są zgodnie z harmonogramem – usłyszeliśmy w biurze prasowym PGE.
Również w przypadku poznańskiej Enei unijna pomoc nie wpłynie w sposób zasadniczy na plan inwestycyjny. Spółka zajmująca się wytwarzaniem jest w trakcie realizacji programu rewitalizacji istniejących bloków, których celem jest dostosowanie do wytycznych narzuconych przez dyrektywę w sprawie emisji przemysłowych (IED). - W jego efekcie już po 2016 roku cały obszar wytwarzania grupy będzie spełniał wszystkie normy ekologiczne wskazane w dyrektywie. Wyjątkiem jest instalacja w EC Białystok, gdzie zamierzamy skorzystać z możliwości, które daje PPK, w celu optymalnego rozłożenia realizacji zadań w czasie – zaznacza Sławomir Krenczyk, rzecznik Enei.
Na opcję zaproponowaną przez Unię przychylnie patrzą też wybrane jednostki spółki Tauron Ciepło należącej do drugiej co do wielkości grupy energetycznej w Polsce. – Natomiast bloki energetyczne spółki Tauron Wytwarzanie nie zostały zgłoszone do PPK z uwagi na to, że zostaną one w pełni przystosowane do zaostrzonych norm emisyjnych – deklaruje Dariusz Lubera, prezes Tauronu. Jak zauważa, PPK przesuwa co prawda termin obowiązywania zaostrzonych standardów dla zainteresowanych jednostek, ale nie opóźnia wejścia w życie samej dyrektywy. Ta – zgodnie z zapisami – zacznie obowiązywać z początkiem 2016 roku.