Jednak poprawka prosumencka do projektu ustawy o OZE przeszła w kształcie zmienionym w stosunku do tego, co uchwalił Sejm.Podczas sobotniego posiedzenia senatorowie zaakceptowali taryfy gwarantowane dla najmniejszych instalacji opartych o odnawialne źródła energii. Jednak poprawka prosumencka do projektu ustawy o OZE przeszła w kształcie zmienionym w stosunku do tego, co uchwalił Sejm.
Według pierwotnego pomysłu poprawka prosumencka miała gwarantować odkup energii od najmniejszych wytwórców po cenach wyższych niż rynkowe. Większość senatorów uważała, że prosument powinien nie tyle zarabiać na oddawaniu nadwyżek do sieci, co produkować prąd na własny użytek. Dlatego zaproponowany przez nich i ostatecznie przyjęty kompromis mówi o taryfie gwarantowanej dla źródeł do 10 kW, ale na poziomie około 40 groszy za 1 kWh, czyli dwukrotnie niższym niż przegłosowany przez posłów.
To jedna z ponad stu poprawek wprowadzonych przez izbę wyższą Parlamentu. Pozostałe jednak nie budziły tylu kontrowersji. Za odrzuceniem poprawki prosumenckiej opowiadał się rząd oraz największe koncerny energetyczne w Polsce.
Kompromisową poprawkę przedstawił senator PO Jan Michalski. Celem ma być pogodzenie stanowiska rządu i energetyki obywatelskiej. Ale to ostatnie nie jest zadowolone. - Nowe regulacje znacząco ograniczą możliwości rozwoju energetyki obywatelskiej. W porównaniu z rozwiązaniem, które zostało przyjęte w Sejmie, znacząco zmniejszają one opłacalność inwestowania w mikroinstalacje OZE w gospodarstwach domowych – uważają eksperci z Koalicji Klimatycznej.
- Otwarcie drzwi dla rozwiązania, które za naszą zachodnią granicą przyczyniło się do kompleksowego rozwoju rynku małych instalacji OZE, okazało się dla rządu i dla senatorów PO nie do przyjęcia. A należy pamiętać, że wyrzucona przez senatorów z ustawy „poprawka prosumencka" jest rozwiązaniem okrojonym, dużo skromniejszym i ostrożniejszym niż np. niemieckie, a także dostosowanym do warunków polskich – stwierdził Zbigniew Karaczun z Koalicji Klimatycznej.