W ubiegłym roku Inspekcja Handlowa skontrolowała prawie 1,4 tys. stacji paliw na około 6,5 tys. działających w Polsce. Na 55 stacjach zakwestionowała jakość sprzedawanych paliw.
Badane paliwa najczęściej nie spełniały normy dotyczącej tzw. stabilności oksydacyjnej, czyli odporności paliwa na utlenianie się. W Polsce oceny przydatności tego parametru nie są jednoznaczne. Wielu ekspertów uważa, że dla pojazdów jest on zbędny.
Większego wpływu braku stabilności oksydacyjnej na bieżące użytkowanie samochodów nie widzi dr hab. inż. Marek Kułażyński z Zakładu Chemii i Technologii Paliw na Politechnice Wrocławskiej. – Brak normy w tym zakresie nie jest związany z dolewaniem czegokolwiek do paliwa. To efekt zawartości w oleju napędowym biokomponetów, które w obecności tlenu ulegają szybszej biodegradacji – mówi Kułażyński.
Konieczne badania
Instytucje reprezentujące przemysł rafineryjny w Polsce oraz sprzedawców paliw dostrzegają problem normy stabilności oksydacyjnej, która funkcjonuje w Polsce dopiero dwa lata. – Przepisy wprowadzające ten parametr jakościowy zostały w naszym kraju zbyt szybko uchwalone. Unijna dyrektywa jakościowa określająca stabilność oksydacyjną jest w trakcie rewizji do 2018 r., gdyż wspólnota jeszcze nie przeprowadziła badań dotyczących wpływu tego czynnika na pracę pojazdów mechanicznych – twierdzi Halina Pupacz, prezes Polskiej Izby Paliw Płynnych.
Domaga się też, aby resort gospodarki zlecił przeprowadzenie badań, które potwierdziłyby lub zanegowały, że paliwa powinny posiadać odporność na utlenianie na poziomie określonym w naszym prawie. Za brak przestrzegania tej normy stacje paliw otrzymały już pierwsze kary pieniężne.