Serbia porzuca Gazprom

Belgrad jest gotowy włączyć się do wspieranego przez Unię i USA gazociągu z Azerbejdżanu.

Zapowiedział to premier Aleksander Wuczic, podała agencja AP. Chodzi o projekt zwany w skrócie TANAP czyli stworzenie systemu gazociągów, który połączy azerskie złoże gazu Szach Deniz z krajami południowej Europy. Serbski premier wyjaśnił, że udział w projekcie pozwoli na zróżnicowanie kierunków dostaw gazu, ale też jest ważny „dla amerykańskich przyjaciół", republiki.

- Naszym strategicznym celem jest wejście do Unii - przypomniał premier Serbii.

Budowa TANAP ruszyła oficjalnie w marcu. Projekt zakłada powstanie systemu gazociągów z azerskiego złoża Shah Deniz przez Gruzję, Turcję, Grecję, Albanię do Włoch. Moc przesyłowa to 16 mld m

3

z czego 6 mld m

3

pozostanie w Turcji. W przyszłości moc może zostać powiększona do 31 mld m

3

. Inwestorem gazociągu jest konsorcjum firm gazowych z krajów - uczestników projektu. 12 proc. akcji należy też do koncernu BP. Pierwszy gaz ma trafić na zachód w 2019 r.

TANAP jest konkurencyjny dla Tureckiego Potoku. Ten obliczony na 1100 km rosyjski gazociąg też ma dostarczać gaz do Włoch i na Bałkany. Jednak kończy się na granicznym hubie na granicy turecko-greckie. O odbiór klienci mają się postarać sami, budując gazociągi. Rosja chce ich do tego zmówić, głosząc zakończenie tranzytu przez Ukrainę od 2020 r.

Gazprom gra tu vabank. Rozpoczął budowę nie mając umowy z Turcją. Grecja się też nie przyłączy, bo nie ma za co, a Unia nie zgadza się, by Ateny wzięły od Rosjan pożyczkę na swój odcinek rury. Decyzja Belgradu jest więc kolejnym ciosem w rosyjski projekt.