Operator gazociągu Nord Stream 2 AG (spółka należy do Gazpromu) przeprowadził wstępne konsultacje z chińskimi bankami, dowiedziała się gazeta Wiedmosti. Rozmawiano o długoterminowych kredytach na realizację projektu.
Gazprom przedstawił gwarancje na koszty całkowite Nord Stream 2 czyli około 9,5 mld euro. Wcześniej to unijni partnerzy Rosjan - francuski Engie, Royal Dutch Shell, austriacki OMV i niemieckie Uniper i Wintershall mieli wejść do spółki i współfinansować budowę. Uniemożliwiła to negatywna opinia polskiego UOKiK. Koncerny zgodziły się więc wyłożyć po 950 mln euro czyli w sumie 4,75 mld euro w formie kredytu dla Nord Steram 2 AG. Jak poinformował w tym tygodniu wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew na konto spółki trafił 1 mld euro.
Widać, że koncerny, wbrew oświadczeniom, wstrzymały przelewanie pieniędzy. Powodem są przyjęte przez Senat USA nowe sankcje. Dają one prezydentowi Trumpowi prawo objęcia restrykcjami tych firm, które włożą w rosyjskie gazociągi eksportowe ponad 1 mld dol. A 950 mln euro to 1,06 mld dol.
Wbrew zapowiedziom menadżerów Gazpromu, że nowe sankcje będą miały na projekt niewielki wpływ, źródło gazety w samym koncernie przyznaje, że w rzeczywistości mogą mieć „tak bezpośredni jak i pośredni wpływ".
Wczoraj Władimir Putin spotkał się dyrektorem wykonawczym Royal Dutch Shell Benem van Berdenem. To najpotężniejszy koncern wśród zachodnich partnerów Nord Stream 2. Nikt nie potwierdza, że Holendrzy zgodzili się finansować gazociąg.