Zakłady chemiczne i energetyka to kluczowi klienci PGNiG. Tylko w ciągu trzech kwartałów tego roku kupili 2,7 mld m sześc. paliwa, czyli ponad jedną czwartą całego wolumenu.
Już pierwsza podwyżka – w lipcu – średnio o prawie 10 proc., wpłynęła niekorzystnie na koszty produkcji. Gdyby na początku przyszłego roku gaz zdrożał o ok. 20 proc. – a jak wynika z nieoficjalnych informacji, tego oczekuje gazowy potentat – to wyniki firm byłyby znacznie gorsze. Prezes Urzędu Regulacji Energetyki, który weryfikuje teraz wniosek PGNiG o podwyżkę, może jednak nie uznać wszystkich argumentów spółki i zgodzić się na mniejszy wzrost cen.
Jak mówi „Rz" Jerzy Majchrzak, dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego, koszty zakupu gazu stanowią 60 proc. ceny nawozów i są uważane za najważniejszy element kosztów produkcji. – Ten rok i przyszły zapowiadają się dość dobrze dla branży nawozowej, ale droższy gaz, nawet tylko o 15 proc., oznacza pogorszenie rentowności produkcji o 9 proc. – dodaje ekspert. – Być może część tych wyższych kosztów uda się przełożyć na cenę produktów, czyli na nabywców. Ale jeśli firmy chcą być konkurencyjne, to na pewno nie całość.
9,7 proc. to wysokość podwyżki cen gazu, zatwierdzonej przez prezesa Urzędu Regulacji w lipcu 2011 r.
Dlatego, zdaniem dyrektora Majchrzaka, możliwe jest pogorszenie rentowności produkcji o ok. 5 proc. Ze względu na dobrą sytuację na rynku spółki nie powinny popaść w deficyt, raczej po prostu osiągną niższe przychody.