Do końca tego roku obowiązują dotychczasowe kontrakty na dostawy rosyjskich ropy i gazu na Białoruś. Pięcioletnia umowa z Gazpromem została zastąpiona nowym porozumieniem wiązanym. Rosjanie zgodzili się, by w latach 2012 – 2014 cena gazu dla Mińska była prawie dwa razy niższa od obecnie obowiązującej. W zamian dostali drugą połowę (50 proc. już mieli) krajowego operatora gazowego Bieltransgaz. Tym samym Gazprom stał się jedynym właścicielem ok. 7500 km białoruskich gazociągów.

Według białoruskiego premiera Michaiła Miasnikowicza zniżka na gaz da Białorusi rocznie 2,2, mld dol. oszczędności, kolejne 0,7 – 1 mld dol. Mińsk zyska na tańszej ropie. Strony podpisały w weekend treść porozumienia w sprawie dostaw ropy z Rosji dla państwowego koncernu Bielnieftiechim w latach 2012 –2015. Została tam przyjęta nowa formuła, która związuje cenę z rynkowymi notowaniami, jak to było dotychczas, ale bez składowej zwanej premią, która według agencji Interfaks wynosiła w tym roku ok. 45 dol. na tonie ropy.

W przyszłym roku Białoruś kupi z Rosji ok. 21,5 mln ton surowca. Gdyby premia wciąż była składową ceny, białoruskie rafinerie zapłaciłyby ok. 1 mld dol. więcej. Strony uzgodniły też, że rosyjskie koncerny paliwowe mają prawo przerobić w białoruskich rafineriach do połowy sprzedawanej Mińskowi ropy. Ze swojej strony Białoruś gwarantuje, że Rosjanie będą swobodnie sprzedawać swoje produkty naftowe na lokalnym rynku, przede wszystkim zaopatrując swoje sieci stacji benzynowych.

Ze strony rosyjskiej protokół umowy podpisali przedstawiciele właścicieli rafinerii w Mozyrsku (Gazprom Nieft i TNK-BP – w sumie mają 42,6 proc.), Łukoilu, Rosnieftu i Surgutnieftiegazu – a więc główni dostawcy i gracze na białoruskim rynku paliw.

Na początku tego roku koncerny wstrzymały dostawy ropy na Białoruś, gdy Aleksander Łukaszenko jednostronnie podniósł opłaty za tranzyt. Ropa znów popłynęła, gdy Mińsk zgodził się płacić więcej.