Budową nowych elektrociepłowni zainteresowanych jest coraz więcej firm. Impulsem do inwestycji są certyfikaty przysługujące za produkcję prądu w tzw. wysokosprawnej kogeneracji (czyli razem z ciepłem). Obowiązek zakupu certyfikatów mają sprzedawcy energii elektrycznej.
Ministerstwo Gospodarki poinformowało, że w nowym prawie energetycznym ten obowiązek zostanie utrzymany. Przedsiębiorcy zakładają, że zyski z certyfikatów i sprzedaży prądu pokryją koszty zakupu limitów emisji dwutlenku węgla, niezbędnych dla elektrociepłowni. W Warszawie budować nowe bloki chce zarówno PGNiG Termika, właściciel Elektrociepłowni Warszawskich (projekt wart ok. 1,6 mld zł), jak i Dalkia, do której należy stołeczna sieć ciepłownicza (inwestycja warta 400 mln zł).
– Zgodnie z polityką Dalkii i jej doświadczeniem w innych miastach także w Warszawie planujemy budowę gazowych źródeł kogeneracyjnych, które podłączymy do naszej sieci. To ważne dla rozwoju i bezpieczeństwa energetycznego stolicy – przekonuje Magdalena Kowalczyk, rzeczniczka Stołecznego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej.
Moc planowanej jednostki to 100 MW. Z kolei PGNiG Termika chce na Żeraniu postawić nowy blok gazowo-parowy o mocy 400 MW. – Szacujemy czas realizacji tej inwestycji na cztery – pięć lat – mówi Dorota Kraskowska, rzeczniczka PGNiG Termika.
Najwięcej na nowe elektrociepłownie wyda PGE. W nowej strategii koncern odchodzi od inwestycji w elektrownie węglowe, natomiast do 2020 r. chce postawić aż pięć elektrociepłowni gazowych.