Rura ma liczyć tylko 25 km podała AFP. Połączy bułgarskie miasto Ruse z rumuńskim Dżurdżu, skąd od przyszłego roku do Bułgarii popłynie rumuński gaz. Rocznie ma go być 1,5 mld m3 czyli połowa zapotrzebowania kraju. Obecnie cały gaz Bułgaria kupuje w Gazpromie (tranzyt przez Ukrainę).
W czasie konfliktu gazowego 2009 r kosztowało to wstrzymaniem dostaw na 2 tygodnie w środku zimy. Gazprom dał potem Sofii zniżkę w cenie gazu jako rekompensatę za tamtą sytuację. Ciekawe skąd pochodzić będzie gaz, który Sofia chce kupować w Rumunii. Kraj ten bowiem kupuje ok. 20-25 proc. paliwa w Gazpromie (ok. 2 mld m3 rocznie). W końcu 2011 r Gazprom i państwowy BEH powołały spółkę jv. South Stream Bulgaria AD, która ma zbudować część rosyjskiego gazociągu na terenie Bułgarii.
Sofia długo nie mogła się na ten krok zdecydować. Ostatecznym argumentem była obniżka ceny rosyjskiego gazu. W zamian za zniżkę, Sofia miała w określonym czasie podpisać dokumenty, w których zobowiąże się do inwestowania w część gazociągu przełożoną na bułgarskim terytorium. A to właśnie na bułgarskim brzegu wyjdzie on z Morza Czarnego. Ale Bułgarzy przeciągają podpisanie; w czerwcu oznajmili, że dokumenty zawierają inne parametry niż te uzgodnione.
Chodzi o próbę Moskwy, obniżenia taryf tranzytowych dla gazu z Rosji przez terytorium Bułgarii. Gazprom znalazł się więc pod ścianą i zgodził się sfinansować część bułgarską. Rosjanie zamierzają to potem rozliczyć w opłatach za tranzyt. Moc docelowa South Stream to 63 mld m3. Pierwszy gaz ma popłynąć do Włoch w 2015 r. Po raz pierwszy budowane będą jednocześnie dwie równoległe nitki.