Ile zielonej energii wyprodukowaliśmy w Polsce w ubiegłym roku, ile z tego tytułu wydano i umorzono zielonych certyfikatów – na te proste pytania nie ma dziś jednoznacznej odpowiedzi.
Agencja Rynku Energii przedstawiła w kwietniu raport, z którego wynika, że produkcja energii w odnawialnych źródłach wyniosła w 2012 r. 16,8 TWh, czyli o 4 TWh więcej niż w 2011 r. Z kolei według danych Urzędu Regulacji Energetyki w OZE wytworzono w ub.r. 13,8 TWh energii. Skąd różnica w danych ARE i URE, czyli gdzie „podziało się" 3 tysiące gigawatogodzin?
Rozbieżność wynika po pierwsze z różnych metod liczenia. ARE bazuje na danych GUS o ilości wytworzonej energii. URE liczy ilość umorzonych certyfikatów, które poświadczają, że energia faktycznie pochodzi z „zielonych" źródeł. A ponieważ przy umarzaniu części certyfikatów pojawiają się formalne wątpliwości, np. czy daną energię można faktycznie uznać za zieloną, dochodzi do opóźnień i zaniżenia rachunków URE.
Jednocześnie obecna sytuacja sprawia, że chociaż na rynku istnieje nadwyżka zielonych certyfikatów, ponieważ ekologicznej energii przybywa szybciej, niż kiedyś zakładał rząd, to jej wielkość można liczyć na bazie co najmniej dwóch różnych źródeł. – Zgłaszaliśmy propozycję wyjścia z tej sytuacji np. przez zwiększenie zakresu danych publikowanych przez Ministerstwo Gospodarki oraz zwiększenia częstotliwości ich publikacji, np. żeby były aktualizowane co miesiąc i dostępne publicznie przez Internet. MG nie uwzględniło jednak tak prostego wniosku, argumentując, że nowe obowiązki informacyjne prowadziłyby do przeregulowania. Przy takim podejściu trudno niestety liczyć, że rynek stanie się bardziej transparentny – podsumowuje Arkadiusz Sekściński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej.
Sejmowa komisja gospodarki zatwierdziła wczoraj projekt przepisów z tzw. małego trójpaku energetycznego i przekazała je do dalszych prac, choć sprawy przejrzystości rynku nie udało się rozwiązać. Poprawka w tej sprawie może jeszcze pojawić się podczas dalszych prac legislacyjnych.