Dziś w południe upłynął termin składani ofert na prywatyzację 100 proc. państwowych akcji gazowego operatora krajowego DEPA. Według źródeł agencji Reuters i Dow Jones - żadna oferta nie wpłynęła. Na firmę DESFA - odpowiadającą za greckie magistrale gazowe i transport paliwa do odbiorców, chętny jest jeden - azerski państwowy koncern paliwowy SOCAR.
To zaskakujące informacje, bo jeszcze w maju Maria Cynaridu, przedstawicielka rządowej agencji prywatyzacyjnej (odpowiada za przetarg), zapewniała, że chętnych jest pięciu - Gazprom; rosyjska Negusneft z grupy Syntez; dwa greckie konsorcja i azerski koncern państwowy SOCAR. Wśród nich najpoważniejszym pretendentem do kontroli nad greckim gazem był Gazprom. Rosjanie byli gotowi zapłacić 900 mln euro twierdzi grecka gazeta "Kathimerini".
Nie jest jednak wykluczone, że niezłożenie oferty to tylko gra ze strony Gazpromu, chcącego wymusić lepsze warunki przetargowe. Grecka firma jest uczestnikiem projektów Gazpromu, m.in. Gazociągu Południowego. To krajowy monopolista w dostawach gazu do największych greckich przedsiębiorstw, fabryk, instytucji. Ma też 51 proc. udziałów w gazowych spółkach detalicznych i dostawczych dla małego i średniego biznesu. Gaz importuje z Rosji rurociągami przez Bułgarię i Turcję; oraz kupuje LNG poprzez terminal Revithoussa w Salonikach. Roczne obroty sięgają 1 mld euro.
Gazprom zaspokaja 60 proc. gazowego popytu Grecji, a kontrakt na dostawy kończy się w 2016 r. Rosjanie byli bardzo zainteresowani greckim aktywem. W marcu prezes Aleksiej Miller dwa razy w ciągu tygodnia latał do Aten na rozmowy z ministrem rozwoju.
Greckie media pisały, że Rosjanie są niezadowoleni z warunków prywatyzacji, która wymaga bezzwrotnych gwarancji finansowych. Jeden z punktów dokumentacji przetargowej wymaga od uczestników pisma gwarancyjnego na 20 proc. od proponowanej za DEPA kwoty. Grecy zgodzili się obniżyć kwotę do 10 procent.