Na podpis prezydenta Bronisława Komorowskiego czekają zmiany w prawie energetycznym, w sprawie których mocno lobbowały organizacje ekologiczne. Parlament wprowadził zmiany w ustawie, m.in. po to, by uchronić Polskę przed karami finansowymi z Komisji Europejskiej. Bruksela skarży nas do Trybunału Sprawiedliwości UE za niewystarczające postępy w integracji i liberalizacji rynków energii.
Jednak z każdym tygodniem przybywa wątpliwości wokół zatwierdzonych przez Sejm przepisów. Chodzi m.in. o niejasności, czy nowe regulacje faktycznie uchronią Polskę przed karami. Sprawa rozszerza się też na kolejne branże, w tym na wodno-kanalizacyjną. – Pod koniec czerwca zostaliśmy zaskoczeni wprowadzeniem tzw. małego trójpaku. Zmiany w przepisach w żaden sposób nie dotykają sedna, jakie miał przynieść wcześniej opracowywany trójpak. A szkoda – mówi Dorota Jakuta, dyrektor Izby Gospodarczej Wodociągi Polskie.
IGWP domaga się, by osady ze ścieków zostały uznane za biomasę. Argumentuje, że jeśli ten postulat zostanie odrzucony, przeciętna polska rodzina będzie musiała zapłacić za oczyszczanie ścieków miesięcznie nawet o 15 zł więcej.
W Polsce co roku podczas oczyszczania ścieków powstaje kilka mln ton uwodnionych osadów. – Dopóki nie ma w Polsce odpowiednich regulacji i perspektyw ekonomicznych, rodzimi przedsiębiorcy nie będą zainteresowani wykorzystywaniem produktów pozyskanych z przetworzenia osadów ściekowych. Dzisiaj ani cegielnie, ani elektrownie nie widzą w nich źródła energii ani tym bardziej potencjalnego dochodu – wyjaśnia Dorota Jakuta. IGWP apeluje, by do kwestii tej wrócić przy okazji dalszych zmian w prawie energetycznym.
Mały trójpak głośnym echem odbija się też m.in. wśród firm energochłonnych. Dla przemysłowych odbiorców przygotowano ulgę – po notyfikacji przepisów w Brukseli zostaną częściowo zwolnieni z obowiązku rozliczania się z zielonych certyfikatów. Potwierdzają one, że kupiona energia pochodzi z ekologicznych źródeł, ale też podwyższają koszty działalności przedsiębiorców. Największe firmy po wejściu nowych przepisów zostaną zwolnione z dotychczasowego obowiązku nawet w 80 proc. Jednak przepisy są dość skomplikowane. Jeśli firmy nie przygotuję się na zmianę przepisów, mogą zapłacić za zieloną energię podwójnie – raz na podstawie dotychczasowych umów ze sprzedawcami, a drugi – rozliczając się z zielonych certyfikatów na nowych zasadach.