Ceny uprawnień do emisji dwutlenku węgla zdrożały od początku roku o 40 proc., do dzisiejszych 6,9 euro za tonę, a od kwietniowego dołka z ub.r. koszt ich zakupu poszedł w górę aż o 140 proc. Powód? Wzmożony popyt związany z ostatnimi decyzjami w zakresie polityki klimatycznej Unii Europejskiej. To m.in. wyznaczony na 40 proc. cel redukcji emisji CO2 do 2030 r., a także oczekiwanie na rozpoczęcie procesu wycofania części uprawnień z rynku.
Opieszałość decydentów
Dzisiejszy popyt na uprawnienia do emisji napędza dodatkowo fakt, że w związku z opieszałością decydentów unijnych firmy emitujące duże ilości gazów cieplarnianych nie otrzymały jeszcze wsparcia w postaci darmowych praw do emisji za ubiegły rok. W związku z tym tworzą rezerwy, by w razie czego kupić je na rynku.
Tak zrobiła ostatnio PGE, a wcześniej Tauron i ZE PAK. Największe grupy energetyczne, czyli PGE, Tauron, Enea i Energa, liczą na przydział darmowych uprawnień na poziomie odpowiednio: 32 mln, 11 mln, 5 mln i 1,5 mln jednostek. Każda daje prawo do emisji 1 tony CO2.
Poślizg w przyznaniu darmowych praw odnotowują także spółki m.in. z Włoch, Rumunii czy Hiszpanii.
Znikające uprawnienia
UE zdecydowała, że w tym roku z unijnego rynku carbon zniknie ok. 400 mln uprawnień CO2, w 2015 – 300 mln, a w 2016 – 200 mln. Powrócą one dopiero w latach 2019–2020 (w transzach 300 mln i 600 mln).