Dyrektor generalny włoskiego państwowego giganta paliwowego Paolo Scaroni mówi w najnowszym Financial Times, że przyszłość gazociągu South Stream stoi pod znakiem zapytania i jest związana bezpośrednio z sytuacją na Krymie.
Budowa tego liczącego ponad 3000 km gazociągu z Rosji do Austrii i Włoch (przez Morze Czarne, Bułgarię, Bałkany, Węgry), ruszyła w grudniu 2012 r. W projekcie Włosi mają 20 proc., a 51 ma Gazprom; pozostałe udziały należą do francuskiego EDF i niemieckiego Wintershall. Warto przypomnieć, że na początku projektu udziałami po połowie dzielili się Rosjanie i Włosi, potem Gazprom wymusił na Eni odstąpienie części Francuzom i Niemcom.
Gazociąg Południowy (jedna nitka o mocy przesyłowej 63 mld m3 rocznie) omijający Ukrainę i Turcję jest najdroższym projektem gazowy w Europie. Rosjanie podają koszt 16,5 mld euro, ale liczony od granicy Rosji. Eksperci oceniają, że całość (gaz popłynie z dalekiej Syberii) kosztować będzie udziałowców ponad 50 mld dol..
Teraz Scaroni dopuszcza fiasko projektu w wypadku braku porozumienia Rosji z Unią w sprawie Krymu.
- Jeżeli takie porozumienie nie zostanie osiągnięte, to Europa wykona gigantyczne wysiłki by zróżnicować dostawy gazu. Zwiększy m.in. inwestycje w gaz łupkowy, zakupy LNG i eksport z Libii, Algierii i Norwegii - mówi Włoch.