Rz: Czy gospodarka światowa odczuje wpływ kryzysu rosyjsko-ukraińskiego?
Steen Jakobsen:
Przede wszystkim Rosja wpadnie w recesję. Musimy pamiętać, że jeszcze przed zaborem Krymu rosyjska gospodarka już była w kłopotach i zapowiadano stagnację. Teraz, przekierowując środki finansowe na cele wojskowe, Rosjanie zrezygnowali z wydania ich na wsparcie rozwoju gospodarki. Rosja więc i tak na tym konflikcie straci najwięcej, bo ich gospodarka w obecnym stanie nie może unieść ciężaru konfliktu.
Co to znaczy dla Europy?
Historyczną szansę na przeorientowanie polityki energetycznej – bo jak wiadomo, mamy wszystkiego pod dostatkiem: talentów, technologii, systemów oświatowych, ale odczuwamy dotkliwe braki źródeł energii. Jeśli policzymy uzależnienie wszystkich krajów UE od dostaw gazu i ropy z Rosji, okaże się, że jest to średnio 25 proc. W przypadku Polski, Niemiec, republik bałtyckich czy Finlandii o wiele więcej. Jednocześnie widać, że na świecie pojawiła się tendencja powrotu do korzystania z energii atomowej – wystarczy spojrzeć na Japonię. W Europie widać tendencję odwrotną, co moim zdaniem jest złym pomysłem. Za bezsensowne uważam odchodzenie Niemiec od siłowni atomowych, to fatalna decyzja strategiczna spowodowana celami grupy polityków, którzy chcą udowodnić, że coś robią. W efekcie Niemcy, po Danii, będą miały najdroższą energię w Europie, ze wszystkimi skutkami dla przemysłu tych krajów. Pojawią się także intensywne poszukiwania alternatywnych źródeł energii. Czyli w efekcie Europa bardziej uniezależni się od Rosji. Będziemy więc mieć dwóch wygranych: energię atomową oraz energię słoneczną, akurat słońca mamy najwięcej.