Widać to dobitnie na przykładzie dwóch firm z warszawskiego parkietu, które pokazały wczoraj gorsze wyniki za I kwartał. Chodzi o czeski CEZ i poznańską Eneę.
W przypadku koncernu zza naszej południowej granicy mieliśmy do czynienia ze znaczącym spadkiem zarówno przychodów (o 11,2 proc., do 53,16 mld koron), jak i zysków. Co prawda CEZ w pierwszych trzech miesiącach zarobił na czysto ponad 9,9 mld czeskich koron, ale było to o 44,5 proc. mniej niż w takim samym okresie ubiegłego roku.
Jak tłumaczył w komentarzu do wyników Daniel Benes, prezes CEZ, spadki odzwierciedlają pogarszające się warunki gospodarcze w sektorze energetycznym. Chodzi o utrzymujące się na niskich poziomach ceny energii elektrycznej. W przypadku czeskiego koncernu są też rezultatem niższej hurtowej sprzedaży energii wynikającej z niekorzystnych warunków atmosferycznych, m.in. ponadprzeciętnych temperatur i opadów w tym okresie.
Poznańska spółka starała się zrekompensować niskie ceny energii większą sprzedażą wolumenową do poszerzonej bazy klientów. Dlatego jej przychody w pierwszych trzech miesiącach były tylko o 0,3 proc. niższe niż w takim samym okresie 2013 r. i sięgnęły 2,37 mld zł. Ale i w Enei zyski obniżyły się aż o 29,5 proc.,do 209,3 mln zł.
Powody są podobne jak w całej Europie – niska cena energii w hurcie. Chociaż w Polsce średnia cena 1 MWh delikatnie wzrosła w ciągu trzech pierwszych miesięcy tego roku (o 1,3 proc., do 161 zł), to – jak zauważają władze Enei – nadal nie jest to wystarczający wzrost, by całkowicie zrekompensować koszty wytworzenia. Kierujący spółką Krzysztof Zamasz spodziewa się nieznacznych zwyżek w kolejnych kwartałach. – Cena 1 MWh może sięgnąć 165–170 zł – szacuje.