Rosyjska agencja RIA Rating porównała tegoroczne ceny energii elektrycznej w 42 krajach Europy. Najdrożej za prąd płacą Duńczycy (17,2 rubla/kWh czyli, 1,14 zł) przed Niemcami – 16,9 rubla (1,12 zł) i Włochami – 13,8 rubla (0,91 zł).
W dziesiątce najdroższych są też: Irlandia, Cypr, Hiszpania, Portugalia, Belgia, Austria i Szwecja, a średnia cena prądu w Europie to 8,4 rubla (0,55 zł). Polska jest w wysokości cen blisko średniej – zajmujemy 22 miejsce z ceną 8 rubli (0,53 zł). Taniej od nas płacą m.in. nasi sąsiedzi Czesi, obywatele nadbałtyckich republik oraz Węgrzy, Rumunii czy Bułgarzy oraz cały Półwysep Bałkański. Dane krajów Unii są na koniec czerwca, pozostałych na początek listopada.
Najniższa cena prądu w Europie jest na Ukrainie (1 rubel, tj. 0,07 zł). Rosjanin kupuje energię po 2,7 rubla (0,18 gr), a Kazach po 2,8 rubla, podczas gdy Białorusin już po 3,2 rubla (0,21 zł).
To właśnie Białoruś jest krajem, w którym elektryczność podrożała najbardziej w ciągu ostatniej pięciolatki (aż o 408 proc.), co jest pochodną kryzysu gospodarczego, który trzy lata temu objawił się m.in. gigantycznymi podwyżkami cen mediów.
W kategorii pięcioletnich zwyżek za Białorusią jest także długo pozostająca w głębokiej zapaści gospodarczej Grecja (53 proc.) oraz Rosja (51 proc.), która z roku na rok zwiększa import prądu. W tym roku największym eksporterem prądu do Rosji jest... Ukraina. Jest to efekt aneksji Krymu. Aby półwysep nie pogrążył się w ciemnościach, Rosjanie muszą kupować energię z Ukrainy po wysokiej cenie 69 eurocentów za tysiąc kilowatów. Z Kazachstanu kupują prąd po 20 eurocentów.