Tempo wzrostu podaży ropy na rynki światowe wyhamowało, a kraje nie należące do OPEC już teraz ograniczają wzrost wydobycia. Wyraźnie widać, że kartel osiągnął cel uporządkowania rynku według własnych kryteriów znacznie wcześniej, niż sądzono.
Najwcześniej wykruszają się producenci w Stanach Zjednoczonych - wynika z najnowszego raportu OPEC. Wynika z niego, że wszyscy eksporterzy nie należący do kartelu ograniczą wzrost podaży o 400 tys. baryłek dziennie, w tym same Stany Zjednoczone o 130 tys.
Główny powód, to nieopłacalność wydobycia z szybów łupkowych. Zdaniem analityków OPEC ropa pozostanie jeszcze tania mniej więcej do połowy roku i potem powoli zacznie drożeć z obecnego poziomu ok 58 dol. za baryłkę Brenta. Nie ma więc mowy o spadku do 30-40 dol. za baryłkę.
Przy tym ten surowiec byłby jeszcze droższy, gdyby nie nadeszły pesymistyczne informacje z Chin o spowolnieniu gospodarczym w tym kraju i prognozowanym wzroście PKB na poziomie ok. 7 proc.
Przy tym kartel nie ukrywa, że nie zmniejszając wydobycia przy niskich cenach dopiął swego: zwiększył się popyt na ropę eksportowaną przez jego kraje członkowskie. Zdaniem OPEC ich łączna produkcja wyniesie w 2015 roku 29,21 mln baryłek dziennie, o 430 tys. więcej, niż zakładano we wcześniejszych prognozach.