Arabia Saudyjska, Rosja, Katar i Wenezuela zamrożą wydobycie ropy naftowej

Arabia Saudyjska, Rosja, Katar i Wenezuela zamrożą wydobycie ropy naftowej. Na bardzo wysokim poziomie.

Publikacja: 16.02.2016 20:00

Arabia Saudyjska, Rosja, Katar i Wenezuela zamrożą wydobycie ropy naftowej

Foto: Bloomberg

Początkowo nikt nie mówił o jakiejkolwiek umowie. Miały to być jedynie rozmowy saudyjskiego ministra ds. ropy Alego al-Naimiego i jego rosyjskiego odpowiednika – Aleksandra Nowaka. Jednak w stolicy Kataru Dausze okazało się, że do Rosjan i Saudyjczyków szybko dołączyli gospodarze, a potem znaleźli się i Wenezuelczycy, którzy od ponad pół roku zabiegają o jakiekolwiek porozumienie.

Ceny zareagowały spadkiem, chociaż spodziewano się ich umocnienia. – Trudno się spodziewać innej reakcji w sytuacji, gdy do porozumienia nie przystąpiły Iran i Irak. Zwłaszcza że rząd w Teheranie ostatnio zapowiadał większy eksport i taką politykę realizuje. Porozumienie sankcjonuje więc wyraźną nadpodaż i raczej nie zobaczymy w ciągu najbliższych tygodni odejścia od cen na poziomie 30–40 dol. za baryłkę – uważa Jakub Bogucki, analityk e-petrolu.

Jaki to będzie miało wpływ na ceny paliwa na polskim rynku? Oczywiście wiele zależy nie tylko od cen ropy, ale i kursu złotego. – Na polskich stacjach nadal są możliwe spadki nawet do poziomów 3,87 zł dla Pb 95, 3,65 dla diesla i 1,70 dla LPG. Na razie niezbyt prawdopodobne jest odbicie cen detalicznych w tym miesiącu – uważa Bogucki.

Wielka niewiadoma

Do zamrożenia wydobycia ropy doszło po wielomiesięcznych zabiegach. Początkowo aktywni byli wyłącznie Algierczycy i Wenezuelczycy, do których od czasu do czasu przyłączali się Rosjanie, którzy wprawdzie nie są członkiem OPEC, ale za to wydobywają najwięcej ropy. I podobnie jak Wenezuelczycy potrzebują pieniędzy.

Zapewne teraz zaczną się zabiegi dyplomatyczne mające na celu skłonienie Irańczyków i Irakijczyków, by i oni zdecydowali się na podporządkowanie ustaleniom i zamrozili wydobycie. Ale tu pojawia się problem. Bo Irańczycy przez całe lata czekali na powrót na rynki światowe i zwiększenie eksportu. Mają już klientów, właśnie ruszyły „postsankcyjne" dostawy do Europy. W trochę innej sytuacji jest Irak, który nadal stara się dojść do przedwojennego poziomu wydobycia. Czy więc będą chcieli pokazać solidarność, tracąc klientów i pieniądze? Wątpliwe.

Rosjanie pompują codziennie 10,9 mln baryłek – najwięcej w historii. Saudyjczycy niewiele mniej – 10,2 mln. Wenezuelczycy – 2,4 mln, a Katarczycy, dla których ropa jest drugorzędnym towarem eksportowym, bo liczy się przede wszystkim gaz – 680 tys. baryłek dziennie.

Pamiętajmy o łupkach

Tyle że ropa jest już zbyt tania dla wszystkich jej producentów, przyzwyczajonych do dużej rozrzutności w wydatkach. OPEC zaś jest jedyną organizacją, która może wpłynąć na poziom cen. Raz już to udowodnił w 1999 roku, kiedy ropa kosztowała 10 dol. za baryłkę i serią cięć i zamrożeń limitów podwyższył jej ceny do 110 dol.

– Do obecnego porozumienia nie ma co przywiązywać zbytniej wagi. Nie ustalono nic konkretnego i nie wszyscy są zgodni co do konieczności cięć. A jeśli już dojdzie do takich ustaleń, to Saudyjczycy będą robić wszystko, by każdy z producentów zmniejszył wydobycie. I wtedy znów zaczną się problemy – mówi Amrita Sen, główna analityczka rynków energetycznych w Energy Aspects. – Głównym powodem, dla którego ropy jest zbyt dużo, jest amerykańska ropa z łupków, której produkcja może szybko zostać zwiększona. A jej produkcji nie jest w stanie kontrolować żadne porozumienie – podkreśla Amrita Sen. Jej zdaniem ropa zdrożeje, a średnia cena w 2016 r. wyniesie 55 dol.

Opinia

Ali al-Naimi, saudyjski minister ds. ropy

Zamrożenie wydobycia ropy na poziomie ze stycznia 2016 r. jest pierwszym krokiem do poprawy sytuacji na rynku. Mamy świadomość, że przy obecnym poziomie cen produkcja spadała. Wiemy również, że na świecie popyt na ropę rośnie i będzie rósł w przyszłości. W tej sytuacji zamrożenie produkcji na obecnym poziomie należy traktować jako początek procesu, który ocenimy za kilka miesięcy. Wtedy też zdecydujemy, czy potrzebujemy jeszcze jakichś dodatkowych środków, by ustabilizować i poprawić sytuację na rynku. Ta stabilizacja jest dla nas najważniejsza, bo w żadnym wypadku nie zależy nam na zawirowaniach cenowych. Podkreślam: chcemy zapewnić odpowiednią podaż, jednocześnie stabilizując ceny.

Początkowo nikt nie mówił o jakiejkolwiek umowie. Miały to być jedynie rozmowy saudyjskiego ministra ds. ropy Alego al-Naimiego i jego rosyjskiego odpowiednika – Aleksandra Nowaka. Jednak w stolicy Kataru Dausze okazało się, że do Rosjan i Saudyjczyków szybko dołączyli gospodarze, a potem znaleźli się i Wenezuelczycy, którzy od ponad pół roku zabiegają o jakiekolwiek porozumienie.

Ceny zareagowały spadkiem, chociaż spodziewano się ich umocnienia. – Trudno się spodziewać innej reakcji w sytuacji, gdy do porozumienia nie przystąpiły Iran i Irak. Zwłaszcza że rząd w Teheranie ostatnio zapowiadał większy eksport i taką politykę realizuje. Porozumienie sankcjonuje więc wyraźną nadpodaż i raczej nie zobaczymy w ciągu najbliższych tygodni odejścia od cen na poziomie 30–40 dol. za baryłkę – uważa Jakub Bogucki, analityk e-petrolu.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej
Energetyka
Niemieckie domy czeka rewolucja. Rząd w Berlinie decyduje się na radykalny zakaz
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Energetyka
Famur o próbie wrogiego przejęcia: Rosyjska firma skazana na straty, kazachska nie