Początkowo nikt nie mówił o jakiejkolwiek umowie. Miały to być jedynie rozmowy saudyjskiego ministra ds. ropy Alego al-Naimiego i jego rosyjskiego odpowiednika – Aleksandra Nowaka. Jednak w stolicy Kataru Dausze okazało się, że do Rosjan i Saudyjczyków szybko dołączyli gospodarze, a potem znaleźli się i Wenezuelczycy, którzy od ponad pół roku zabiegają o jakiekolwiek porozumienie.
Ceny zareagowały spadkiem, chociaż spodziewano się ich umocnienia. – Trudno się spodziewać innej reakcji w sytuacji, gdy do porozumienia nie przystąpiły Iran i Irak. Zwłaszcza że rząd w Teheranie ostatnio zapowiadał większy eksport i taką politykę realizuje. Porozumienie sankcjonuje więc wyraźną nadpodaż i raczej nie zobaczymy w ciągu najbliższych tygodni odejścia od cen na poziomie 30–40 dol. za baryłkę – uważa Jakub Bogucki, analityk e-petrolu.