Instytut Konkurencyjności Ekonomicznej (DICE) Uniwersytetu w Dusseldorfie opublikował w poniedziałek wyniki studium, w którym podsumowano wszystkie koszty niemieckiej zielonej transformacji energetycznej.
Do 2025 roku Niemcy muszą łącznie wydać 520 miliardów euro . Przy ludności Niemiec liczącej 82 miliony. Oznacza to, że każda czteroosobowa rodzina niemiecka będzie musiała dopłacić do normalnych rachunków za elektryczność dodatkowo 25 000 (dwadzieścia pięć tysięcy) euro do 2025 roku – a potem płacić dalej - zwraca uwagę w komentarzu eksperckim prof. Andrzej Strupczewski, z Narodowego Centrum Badań Jądrowych.
Już w 2011 roku, kiedy zgodnie z decyzją władz o rezygnacji z energetyki jądrowej, Niemcy zatrzymali część elektrowni jądrowych i dopłaty do OZE przekroczyły 12 miliardów euro rocznie. Rząd przyrzekł wtedy, że dopłaty spadną – ale w 2012 roku przekroczyły one 16 miliardów euro rocznie i rosły wciąż, przekraczając w 2015 roku 21 miliardów euro rocznie. Były to tylko dopłaty bezpośrednie – nie obejmujące wielu dodatkowych pozycji. W następnych latach te dopłaty będą rosły i w 2023 roku przekroczą 33 miliardy euro rocznie. A potem... nadal będą wysokie - uważa polski ekspert.
- W studium DICE po raz pierwszy uczciwie przedstawiono wszystkie składowe elementy rachunku.
Największą pozycję stanowią bezpośrednie dopłaty dla producentów energii z wiatru i słońca. Dopłaty na OZE kosztowały do końca 2015 roku ponad 125 miliardów euro, a do 2025 roku wzrosną do 408 miliardów euro. Po włączeniu do rachunku wydatków na elektrociepłownie będzie to 425 miliardów euro. Drugą wielką pozycją kosztów są wydatki na rozbudowę i wzmocnienie sieci przesyłowej, która według lobbystów wiatru miała być niepotrzebna, bo każdy odbiorca miał otrzymywać elektryczność z własnych miejscowych źródeł OZE. Tak twierdzili nie tylko Niemcy- również w Polsce zdarzało się czytać takie obietnice. Rzeczywistość zadała kłam tym twierdzeniom - podkreśla prof. Strupczewski.