Cztery miesiące od utraty zasilania elektrycznego w prowincji Australia Południowa, spowodowanej przez wadliwe działanie farm wiatrowych, prowincja znów pogrążyła się w ciemnościach. W lutym 2017 r. farmy wiatrowe w the prowincji dały zaledwie 2 proc. mocy nominalnej, gdy wiatr zamarł w fali upału. Ponad 90 000 domów i firm zostało pozbawionych światła i klimatyzacji w chwili, gdy temperatury przekroczyły do 40 st.C. Prasa australijska określiła to mianem „zielonego szaleństwa", które „zagraża życiu ludzi".
- Wobec braku zasilania z wiatraków, które stały się głównym elementem systemu elektroenergetycznego w Australii Południowej, regulator Rynku Energetycznego Australii wprowadził blackout w tej prowincji, by uchronić system przed zniszczeniem - pisze w swojej analizie polskie ekspert energetyczny prof. Andrzej Strupczewski.
Połączenie międzystanowe z prowincją Victoria dostarczające prąd z elektrowni węglowych pracowało na pełnym obciążeniu, ale to nie wystarczało – Południowa Australia nie ma dość własnych elektrowni.
- Wnioski sformułowane przez ekspertów australijskich są warte uwagi w każdym kraju planującym rozbudowę OZE - zwraca uwagę polski ekspert.
1. Południowa Australia ma najbardziej zawodny system elektroenergetyczny w kraju, a elektryczność jest w niej najdroższa. Jest to pochodna decyzji o zamknięciu większości swych elektrowni systemowych i uzależnieniu od prądu wytwarzanego przez wiatraki, które dostarczają 40 proc. energii elektrycznej potrzebnej prowincji.