Rząd bliski notyfikacji prawa dla ekoelektrowni

Aukcyjny system wsparcia dla zielonych źródeł może uzyskać akceptację Brukseli jeszcze w tym kwartale – ustaliła „Rzeczpospolita".

Aktualizacja: 14.02.2017 20:40 Publikacja: 14.02.2017 18:59

Foto: Fotolia

Rozmowy polskiego rządu z Komisją Europejską dotyczące docelowego kształtu ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), która wprowadza aukcyjny system wsparcia, najwyraźniej są już na finiszu. – Choć zostało jeszcze wiele kwestii do uzgodnienia, to wydaje się, że decyzja KE dotycząca procesu notyfikacji systemu powinna być wydana w ciągu miesiąca lub półtora – twierdzą nasze źródła. Zauważają przy tym, że sam proces ciągnie się już bardzo długo.

Skarga na biogaz

Zapewne nie obędzie się bez wytycznych Komisji, co zmienić w samej ustawie o OZE. Podczas spotkań roboczych z przedstawicielami Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów pojawiły się zastrzeżenia co do niektórych przepisów (pisaliśmy o tym w listopadzie 2016 r.).

Chodziło m.in. o preferencyjne traktowanie biogazowni. Otrzymują one tzw. błękitne certyfikaty, których pula jest wydzielana z ogólnego wolumenu zielonych certyfikatów przeznaczonych dla wszystkich ekosiłowni. Biogaz dostał też ustawową gwarancję ceny minimalnej, która okazała się zbieżna z ceną referencyjną, tzn. najwyższą do położenia w aukcji (to sytuacja teoretyczna, bo wszystkie miały jakąś formę wsparcia, które od owej ceny w ofercie aukcyjnej trzeba odliczyć). Ministerstwo Energii deklarowało już zresztą zamiar nowelizacji ustawy.

Komisja dotąd pytała jedynie o motywy zastosowanych rozwiązań. Teraz nie może sprawy bagatelizować. Dostała bowiem oficjalną skargę na faworyzowanie jednej technologii OZE w Polsce. – Rząd deklarował, że nie będzie ingerował w rzekomo rynkowy system zielonych certyfikatów (ich cena mocno spadła, co już jest powodem kłopotów właścicieli części instalacji – red.). Tymczasem wydzielając z niego błękitne certyfikaty dla biogazu, przyznał się do innej interpretacji – tłumaczą prawnicy znający zasady udzielania pomocy w UE.

Mniej koszyków po nowelizacji?

Jednak działanie KE może mieć bardziej złożone podłoże. Jak twierdzą nasze źródła w Brukseli, przedstawiciele rządu byli mało aktywni w zabieganiu o akceptację dla wprowadzanych preferencji. Nie chodzi tylko o biogazownie, ale też o fotowoltaikę i hydroelektrownie. W grudniu te ostatnie nie stawiły się gremialnie na aukcji. Powód? Sztucznie wydzielony koszyk, który sprawia że większość instalacji nie spełnia warunków.

Z kolei część wolumenu z grudniowej aukcji dla elektrowni słonecznych, które obok biogazowni są obecnie wśród preferowanych przez ME, zgarnęły małe wiatraki.

Przedstawiciele branży pytali nawet w Brukseli o możliwość ich wprowadzenia. Zwłaszcza że Unia w drodze wyjątku taką możliwość dopuszcza. Tyle że zawsze prosi rząd o uzasadnienie.

W przypadku obu branż rząd mógłby taki krok tłumaczyć na przykład koniecznością stabilizacji systemu czy dywersyfikacji miksu OZE przy zachowaniu akceptowalnych dla społeczeństwa cen energii. Fotowoltaika mogłaby się dodatkowo podeprzeć rekomendacjami Polskich Sieci Elektroenergetycznych, które po wprowadzeniu 20. stopnia zasilania w sierpniu 2015 r. wskazały na konieczność zbudowania u nas 2tys. ME mocy ze słońca dostarczających energii w upalne dni lata, kiedy brakuje wiatru.

Jak wynika z naszych informacji, dziś szansa na osobne koszyki jest niewielka. Wymagałoby to przedstawienia w Brukseli długoterminowego miksu energetycznego. A tego rząd najwyraźniej nie chce robić do czasu ustalenia ostatecznego kształtu tzw. pakietu zimowego (projektów regulacji KE determinujących przyszły kształt rynku energii w UE).

Nie jest jeszcze przesądzone czy branżowy koszyk zachowa u nas biogaz. Jednym z rozwiązań, o których się dziś dyskutuje w ME kontekście nowego kształtu ustawy o OZE jest zmniejszenie liczby koszyków aukcyjnych np. do dwóch: dla tzw. źródeł stabilnych (np. biogazu i biomasy) oraz niestabilnych (wiatr, słońce). W ich ramach resort mógłby oferować (zapewne na poziomie rozporządzeń) określony wolumen dla poszczególnych technologii. Część branży OZE dostrzega zalety takiego rozwiązania. Ale z drugiej strony wprowadzi ono sporą niepewność dla inwestorów i umożliwi ręczne sterowanie przyznaniem pomocy.

Pomysłem na wyeliminowania graczy składających zbyt niskie oferty w aukcjach miałoby być wprowadzenie wyższych kaucji dla startujących. To jednak mogłoby zablokować dostęp do systemu mniejszym.

Opinia

Grzegorz Wiśniewski, prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej

O ile w przypadku węgla bardzo trudno jest nakłonić KE do jakichkolwiek ustępstw, to na rynku OZE możliwe jest wszystko, co służy rozwojowi rynku nowoczesnych źródeł i dywersyfikacji miksu. Bruksela zgodziłaby się na „koszyki" dla technologii, które polski rząd chciałby promować np. ze względu na stabilizację systemu lub zrównoważenie rozwoju w miksie zielonych elektrowni. Ale ten musiałby to odpowiednio uzasadnić.

Brak takich działań wynika z niechęci Ministra Energii do odbierania rynku zbytu dla źródeł konwencjonalnych i elektrowni współspalających biomasę z węglem.

Komisja nie może zgodzić się na system wsparcia, gdzie w tak niejasny dla inwestorów sposób – jak ma to obecnie miejsce - zdefiniowano koszyki aukcyjne. Pod pozorem neutralności technologicznej próbuje się w nim zapewnić przychody źródłom będącym własnością dużych koncernów i wyeliminować drobnych graczy. Z podobnej perspektywy – rozgrywania interesów grupowych - oceniam najnowszy pomysł ME wprowadzenia podziału na koszyk stabilny i niestabilny, zwłaszcza byłaby trudność w niedyskryminującym, prawnym zdefiniowaniu tych pojęć.

Skutek będzie taki, że niepewność i przepychanki będą trwały nadal i nie będzie prawa dla OZE, a rząd będzie zrzucał winę na Unię.

Należy przede wszystkim dążyć do uproszczenia prawa. Akceptowalne byłoby stworzenie koszyków branżowych dla OZE, co wiązałoby się z zaprzestaniem udawania rynku i wzięciem odpowiedzialności za dywersyfikację miksu dla zielonych źródeł przez rząd, jedynie w efekcie administracyjnego wyznaczania wolumenów aukcyjnych, ale bez politycznego sterowania cenami referencyjnymi, co ma obecnie miejsce. Inne rozwiązanie to utrzymanie aukcji dla instalacji małych (najmniejsze nowe źródła do 500 kW powinny mieć prawo zostać w systemie certyfikatów) i dużych, ale ich inne pogrupowanie w koszyki zależności od miejsca przyłączenia (do sieci niskich, średnich i wysokich napięć).

Ceny referencyjne miałyby zaś uwzględniać realny koszt produkcji energii w miejscu przyłączenia oraz obciążanie ich zróżnicowanymi ryczałtowo kosztami dystrybucji dla miejsca przyłączenia i rozłożonymi w czasie kosztami bilansowania danego rodzaju źródła w ramach całego systemu (opartymi o rynkową wycenę, uwzględniającą nie tylko elastyczność pojedynczego źródła, ale też elastyczność i dywersyfikację całego systemu, zarządzanie popytem itp.).

Rozmowy polskiego rządu z Komisją Europejską dotyczące docelowego kształtu ustawy o odnawialnych źródłach energii (OZE), która wprowadza aukcyjny system wsparcia, najwyraźniej są już na finiszu. – Choć zostało jeszcze wiele kwestii do uzgodnienia, to wydaje się, że decyzja KE dotycząca procesu notyfikacji systemu powinna być wydana w ciągu miesiąca lub półtora – twierdzą nasze źródła. Zauważają przy tym, że sam proces ciągnie się już bardzo długo.

Pozostało 93% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Energetyka
Inwestorzy i przemysł czekają na przepisy prawne regulujące rynek wodoru
Energetyka
Niemiecka gospodarka na zakręcie. Firmy straszą zwolnieniami
Energetyka
Energetyka trafia w ręce PSL, zaś były prezes URE może doradzać premierowi
Energetyka
Przyszły rząd odkrywa karty w energetyce
Materiał Promocyjny
Bolączki inwestorów – od kadr po zamówienia
Energetyka
Dziennikarz „Rzeczpospolitej” i „Parkietu” najlepszym dziennikarzem w branży energetycznej