TGE w trudnym momencie

Zależna od GPW spółka deklaruje otwartość na postulaty rynku. Za kilka dni zaczną się konsultacje nowej oferty dla spółek handlujących energią i gazem.

Publikacja: 30.11.2017 21:00

Piotr Zawistowski p.o. prezesa TGE.

Piotr Zawistowski p.o. prezesa TGE.

Foto: materiały prasowe

Obowiązki prezesa Towarowej Giełdy Energii przejął pan w trudnym dla spółki momencie. Rynek terminowy jest w trakcie przekształceń, spadają na nim obroty, a na rynku spot niebawem pojawi się konkurencja. Jakie cele postawiła przed panem rada nadzorcza TGE?

Piotr Zawistowski, prezes TGE: Priorytetem było zarządzenie tematami bieżącymi. Chodziło głównie o wdrożenie unijnej dyrektywy MiFID II, która wymaga przekształcenia rynków terminowych energii i gazu. Ustalenie kształtu nowej platformy handlu i reguł na niej obowiązujących wymagało szerokich konsultacji z uczestnikami.

W połowie listopada TGE rozpoczęła działalność jako pełnoprawna giełda-koordynator PCR oraz operator na europejskim rynku MRC. Uruchomiliśmy nowy system informatyczny Sapri do obsługi handlu energią na połączeniach międzynarodowych (pozwala na handel z wykorzystaniem mocy przesyłowych na połączeniach z Litwą i Szwecją oraz porównywanie cen na tych rynkach – red.).

W następnym etapie przyjrzymy się możliwości rozwoju szeroko rozumianego rynku terminowego i wykorzystania do tego kompetencji TGE i podlegającej jej izby rozliczeniowej. Na poziomie grupy kapitałowej przygotowywana jest strategia. Plan rozwoju Towarowej Giełdy Energii ma się w nią wpisywać.

Kiedy ją ogłosicie i gdzie chcecie być za rok, trzy lub pięć lat?

Nasze cele i horyzont zostaną zdefiniowane w czasie prac nad w strategią. Jej publikacja będzie dostosowana do rytmu prac, które zadeklarował nasz właściciel, czyli GPW. Jeśli chodzi o zarząd Towarowej Giełdy Energii, to z początkiem roku ponownie usiądziemy do weryfikacji dotychczasowych inicjatyw. Jest wola przyjrzenia się tym planom w kontekście kreowania wartości dla całej grupy. Być może pojawią się też nowe kierunki rozwoju. Bo na razie nie wszystkie wyglądające na potencjalnie interesujące zostały już zewidencjonowane i przeanalizowane.

Jakieś przykłady? Kiedyś była mowa o tworzeniu rynku spożywczego i rynku węgla…

Wymienione rynki na pewno w pierwszej kolejności staną się przedmiotem wspomnianych analiz, ale nie tylko te. Chciałbym jednak, by deklaracje o tworzeniu jakichkolwiek nowych instrumentów i produktów były poparte analizami i na tej podstawie pokazywały kierunki, w które rzeczywiście wierzymy.

Jeśli chodzi o rozwój oferty, to akurat w tym aspekcie giełdy w krajach ościennych dawno przegoniły TGE. Czy w strategii skupicie się raczej na obronie pozycji na polskim rynku czy zamierzacie działać pro aktywnie wchodząc na inne rynki?

Działamy na zglobalizowanym rynku. Dlatego tworzeniu strategii nie przyświeca podział na Polskę i zagranicę. Zastanawiamy się ogólnie nad możliwościami rozwoju. Jeśli będzie nadarzać się jakaś okazja poza krajem, to się jej przyjrzymy.

Kontekst zagraniczny nie jest wcale na drugim miejscu w hierarchii. Tematem rozważań jest np. możliwość powalczenia przez TGE o udział w rynkach spot w innych krajach na zasadach podobnych do tych, na których inne giełdy (niemiecka EPEX Spot i skandynawska Nord Pool – red.) uruchomią takie platformy u nas.

Poczekajmy na sprecyzowanie strategii TGE. Przyjdzie czas na podejmowanie decyzji, należy się tego spodziewać w przyszłym roku.

Z kolei Towarowa Giełda Energii dotąd nie deklarowała zamiaru starania się o status NEMO (Nominowanego Operatora Rynku Energii – red.) poza Polską. Taka możliwość istnieje na 17 rynkach krajowych posiadających otwarty model NEMO. Ewentualna decyzja o wejściu na inne rynki na pewno zostanie poparta analizą. Co do zasady interesujące mogą być większe rynki, ale trzeba zobaczyć czy ich struktura umożliwia nam opłacalną sprzedaż naszych usług.

Jeśli chodzi o Polskę, to mamy ambicję wychodzenia do rynku, a nie czekania na to, aż jego uczestnicy przyjdą do nas.

Na rynku polskim też musicie powalczyć. Na koniec października łączne obroty na rynkach energii były na poziomie sprzed siedmiu lat i stopniały o połowę wobec tych z rekordowych lat 2014 i 2015 r. Jaki będzie cały 2017 rok i jak wzrosną obroty w 2018 r., kiedy wejdzie 30-proc. obowiązek sprzedaży prądu przez giełdę?

Wyższy obowiązek będzie elementem stabilizującym wysokość obrotów. Ale ich spadek w tym roku to nie tylko rezultat wygaśnięcia części obligo wynikającej z historycznych zobowiązań spółek energetycznych (grupy otrzymujące rekompensaty z tytułu przedwcześnie rozwiązanych kontraktów długoterminowych musiały sprzedawać produkowany prąd na TGE, taki obowiązek wygasł z początkiem 2017 r. w PGE – red.). Był także pochodną niepewności uczestników rynku co do przyszłych zasad handlu na giełdzie po implementacji dyrektywy MiFID II. W drugim półroczu obserwujemy odbicie obrotów, choć dyskusje na temat przyszłego obligo jeszcze trwają.

Bieżący rok nie jest dobrym benchmarkiem. Mógłby nim być 2016 r., ale trzeba pamiętać, że od tego czasu następowały zmiany w poziomie obligo oraz w otoczeniu rynkowym.

Odpowiadając na pytanie. Liczymy, że przy podwojeniu obecnego poziomu obligo obroty na rynkach energii w przyszłym roku przekroczą 100 TWh.

Propozycja 30-proc. obligo pojawiła się w projekcie ustawy o rynku mocy. Czy odbieracie to jako porażkę w kontekście postulatów TGE o obowiązkową sprzedaż 55 proc. – jak na rynku gazu?

Żaden poziom obliga nie jest dla mnie ani porażką ani sukcesem. Powiem przewrotnie: gdybyśmy to my mieli wpływ na wielkość realizowanego obowiązku i ustawili go na poziomie rodzącym niezadowolenie większości uczestników rynku, to i tak nie chcieliby oni współpracować z TGE.

Wypracowany kompromis daje nadzieję, że uczestnicy rynku mogą zwiększyć handel na giełdzie, jeśli dostaną także zachęty komercyjne.

Na rynku gazu to działa. Pomimo istotnego poziomu obligo i obecnej struktury rynku (wciąż z przeważająca rolą PGNiG – red.) jego uczestnicy generują wyższe niż obowiązkowe obroty. To znaczy, że handlują dlatego, że chcą a nie tylko muszą.

Co zamierzacie pokazać w nowej ofercie, żeby tak samo stało się na rynku energii?

Jesteśmy umówieni z uczestnikami rynku na przyszły tydzień na konsultacje w tej sprawie. Przedstawimy jeden scenariusz stawek degresywnych, który będzie zawierał propozycje opłat TGE i IRGiT. Podstawowym postulatem rynku było bowiem wprowadzenie systemu zachęt polegających na zmniejszaniu obciążeń w zakresie łącznych opłat giełdowych wraz ze zwiększaniem przez nich obrotów.

Nasza propozycja nie jest ostateczna. Na razie wchodzimy w dialog, by jak najszybciej ustalić nową ofertę i wdrożyć ją w przyszłym roku. Jeśli przykładowo, pomimo wcześniejszych postulatów, uczestnicy rynku stwierdzą, że zamiast stawek degresywnych wolą niższą, ale płaską opłatę, to będziemy modyfikować podejście.

Dlatego dzisiaj nie chce podawać szczegółów.

Czy jesteście gotowi na obniżenie czy wręcz wyzerowanie stawek dla najaktywniejszych animatorów rynku?

O ofercie dla animatorów też będziemy rozmawiać. Zwłaszcza, że dyrektywa MiFID II wprowadza w tym aspekcie pewne obostrzenia. Nie podam dziś naszego scenariusza dotyczącego opłat dla animatorów, bo tu jeszcze bardziej liczy się głos spółek handlujących. Jeśli zgodzą się oni na jeden zestandaryzowany model animacji dla wszystkich, to będzie wymagany szerszy kompromis. Bardziej elastyczni będziemy w sytuacji, jeśli będą przyjęte dwa lub trzy różne scenariusze.

Podstawowym celem TGE jest jednak dostarczenie wartości uczestnikom rynku z racji tego, że są na giełdzie. Jeśli więc ktoś wyrazi skłonność do animowania rynku na warunkach budujących istotną wartość dla uczestników giełdy, to i my jesteśmy w stanie dalece dostosować warunki współpracy.

Będziemy brać pod uwagę perspektywę wszystkich uczestników rynku. Zwłaszcza, że giełda jest platformą transparentną świadczącą usługi dla wszystkich graczy. Chodzi o to, by byli oni zadowoleni z przyjętych rozwiązań, bo wszyscy dają wartość giełdzie obracając tu swoim towarem.

Całkiem niedawno był pan w skórze uczestnika rynku pracując w Tauronie. Czy propozycja TGE usatysfakcjonuje spółki?

Akurat ja byłem w skórze tego uczestnika rynku, który już po moim odejściu, chciał jeszcze większego obligo (śmiech). Mogę więc mówić wyłącznie subiektywnie. I zdaję sobie sprawę oraz szanuję, że każda grupa ma swój pogląd na tę sprawę. Ja byłem odpowiedzialny za obrót w grupie, która ceniła sobie handel na giełdzie. To nie poziom opłat determinował postawę, ale korzyści płynące z prowadzenia działalności na platformie transparentnej i oferującej benchmark dla rynku jeśli chodzi o cenę.

Dziś z kolei – będąc po drugiej stronie – robię pierwsze od wielu lat podejście do zmiany cennika. To co ustalimy w najbliższym czasie nie będzie zamknięciem dyskusji na temat opłat oraz funkcjonowania samego rynku. Jeśli jego płynność zwiększy się na tyle, by weszli na niego także graczy spoza branży, to być w przyszłości może pojawi się szansa na stworzenie rynku finansowego.

Na jaką elastyczność w zakresie oferty pozwoli GPW, który dotąd liczył na jak największe przychody z TGE?

Działamy oczywiście w pewnych granicach wyznaczonych przez właściciela. Musimy np. uwzględniać koszty implementacji proponowanych rozwiązań. Jesteśmy jednak otwarci na dość istotne zmiany naszych pomysłów i propozycji. Warunek jest jeden, by były one oparte o konkretne analizy i wyliczenia pokazując nam cel, do którego zmierzamy. To nie jest wyłącznie dyskusja o finansach tj. wartości obrotów TGE czy ich udziału w strukturze przychodów grupy. Rozmawiamy oczywiście o przyszłorocznych planach budżetowych, ale w tych dyskusjach ważny jest także aspekt korzyści długoterminowych. Towarowa Giełda Energii ma być wiarygodnym partnerem dla rynku także by bronić pozycji przed konkurencją, która się niebawem pojawi.

GPW też bierze pod uwagę ten aspekt. Zdaje sobie sprawę, że musimy myśleć o długoterminowym zachęcaniu swoich członków do pozostawania przy TGE.

Obowiązki prezesa Towarowej Giełdy Energii przejął pan w trudnym dla spółki momencie. Rynek terminowy jest w trakcie przekształceń, spadają na nim obroty, a na rynku spot niebawem pojawi się konkurencja. Jakie cele postawiła przed panem rada nadzorcza TGE?

Piotr Zawistowski, prezes TGE: Priorytetem było zarządzenie tematami bieżącymi. Chodziło głównie o wdrożenie unijnej dyrektywy MiFID II, która wymaga przekształcenia rynków terminowych energii i gazu. Ustalenie kształtu nowej platformy handlu i reguł na niej obowiązujących wymagało szerokich konsultacji z uczestnikami.

Pozostało 94% artykułu
Elektroenergetyka
Elektroenergetyka zieleni się na giełdzie po doniesieniach o wydzieleniu węgla
Elektroenergetyka
Ukraina zaskoczyła. Wyprodukowała nadmiar prądu i wysłała do Polski
Elektroenergetyka
Enea podaje wyniki i przypomina o zawieszeniu NABE
Elektroenergetyka
Kolejny państwowy kontrakt-widmo. Tak się kończy kupowanie biomasy na pustyni
Elektroenergetyka
Straty Ukrainy po największym rosyjskim ataku na obiekty energetyczne