Polska energetyka idzie pod prąd

W naszym kraju buduje się najwięcej w Europie mocy węglowych. To dlatego, że o realizowanych inwestycjach decyduje polityka, a nie ekonomia.

Publikacja: 24.02.2016 21:00

Polska energetyka idzie pod prąd

Foto: Bloomberg

W Polsce powstaje dziś 4,2 tys. MW nowych mocy węglowych. To najwięcej nie tylko w Europie Wschodniej, gdzie – wykorzystując to paliwo – buduje się łącznie 6 tys. MW, ale na całym kontynencie. Dla porównania w Niemczech i Holandii powstaje łącznie 2,2 tys. MW – wynika z analizy agencji Platts, która zestawiła inwestycje energetyczne w naszym regionie, z tym co się dzieje w tzw. starej Unii.

W zachodniej Europie powstają za to elektrociepłownie gazowo-parowe. Łączne budowane moce w tej technologii sięgają 3,7 tys. MW i przekraczają dwukrotnie te budowane w krajach naszego regionu. Wyliczać można dalej, wskazując na dynamiczny rozwój morskiej energetyki wiatrowej, siłowni na biomasę czy szczytowo-pompowych, które jeśli powstają dziś w Europie Środkowo-Wschodniej, to ich moce są niezauważalne.

Rządzi polityka

– Polska idzie pod prąd, inwestując głównie w węgiel i energetykę opartą na tym paliwie. W dużej mierze decyduje o tym polityka, a nie kwestie ekonomiczne – komentuje Bartłomiej Kubicki z Societe Generale. Jak tłumaczy, za kilka lat energetyka wiatrowa – obecnie najszybciej rozwijająca się technologia OZE – stanie się opłacalna bez subsydiów. Koszty wytwarzania z węgla będą zaś rosły. – Już przy dzisiejszych cenach energii planowany nowy blok w Ostrołęce nie jest rentowny – wskazuje Kubicki. Opłacalność tego typu inwestycji wygląda jeszcze gorzej, gdy spojrzymy na ceny hurtowe energii w takich krajach, jak Niemcy czy Czechy, gdzie struktura wytwarzania w większym stopniu zdominowana jest przez źródła niskoemisyjne.

Tam nauczono się już, żeby budować bloki w takich technologiach, na które dostępne jest finansowanie. A nie od dziś wiadomo, że coraz więcej instytucji odwraca się od lokowania kapitału w coraz bardziej ryzykownym biznesie węglowym. Jednocześnie przykłady takich gigantów, jak E.ON, RWE czy Engie (dawny GDF Suez) powinny dawać do myślenia. Bo zachodnie firmy też przespały moment transformacji i w efekcie musiały albo spisać olbrzymią część majątku na straty albo zweryfikować swoją strategię i przeorganizować biznes. Nasze koncerny mogą wpaść w podobną pułapkę, zwłaszcza że te największe, czyli PGE i Tauron już zaczęły robić odpisy na miliardy złotych.

Zdaniem prof. Władysława Mielczarskiego z Politechniki Łódzkiej wpadliśmy w pułapkę średniego rozwoju, zanim udało nam się rozwinąć na bazie energetyki węglowej. W tym czasie takie kraje jak Anglia i Niemcy, które wykorzystały swoją szansę, dziś zwracają się w kierunku innych źródeł. – Dystans do najbardziej rozwiniętych państw będzie się tylko pogłębiać, bo zostaniemy zmuszeni przez Unię do przebudowania naszej energetyki. Racjonalne jest to, że chcemy budować swoje bezpieczeństwo na podstawie dostępnego paliwa i technologii. Równocześnie o konkretnych rozwiązaniach dla energetyki czy górnictwa decyduje nie rząd wspierany przez ośrodek studiów strategicznych, ale stowarzyszenia działające na rzecz tych branż – wskazuje Mielczarski.

Skansen Europy

A to, co się dzieje w skali makro, odbije się na odbiorcach energii. Jak wskazuje Paweł Smoleń, były prezes stowarzyszenia producentów węgla Euracoal, a dziś wiceszef Erbudu, jeśli będziemy płynąć pod prąd światowych trendów, to skończymy jako państwo zacofane technologicznie i z najwyższymi cenami prądu.

W tym czasie wiele kopalń węgla zostanie wyeksploatowanych bądź zbankrutują, a nowe nie powstaną, więc w perspektywie kolejnej dekady dzisiejsza nadwyżka produkcji zmieni się w deficyt. Wtedy naszą węglową energetykę będziemy mogli ratować importem czarnego paliwa do nowych bloków w Opolu czy Jaworznie. – Wielu polityków i menedżerów od kilku lat podkreśla przesłankę powstawania nowych bloków węglowych jako gwarancji zbytu polskiego węgla. Ale żeby to miało sens musimy zagwarantować, że będziemy mieli wystarczająco dużo węgla krajowego i to po korzystnym koszcie, a to nie jest oczywiste – ocenia Smoleń. Jednak do tej pory temat restrukturyzacji górnictwa zamiatany był pod dywan przez rządzących wszystkich opcji.

Jest jednak światełko w tunelu, które może naszą energetykę nieco zbliżyć do tego, co dzieje się w Europie i na świecie. Eksperci wskazują, że takim pośrednim etapem między obecnym, zdominowanym przez węgiel, miksem, a tym przyszłym, opartym na źródłach niskoemisyjnych, może być np. skuteczne wdrażanie kogeneracji. Produkcja prądu i ciepła w jednym procesie w nowoczesnych instalacjach pozwala bowiem na 30-proc. oszczędność surowca, niższą emisję CO2 i poprawę jakości powietrza.

– Światowa energetyka zaczyna się zamieniać w rozproszoną, ponieważ coraz więcej klientów może produkować prąd we własnym zakresie, ograniczając pobór z sieci albo nawet odłączając się od niej. To wyzwanie dla tradycyjnych koncernów energetycznych. Dobrym pomysłem wydaje się tworzenie zaspokajających potrzeby społeczności lokalnych klastrów energetycznych na bazie rozproszonych – w tym odnawialnych – źródeł, np. farm wiatrowych z małymi biogazowaniami – twierdzi Smoleń. Ocenia jednak, że wyzwaniem dla dystrybutorów prądu będą żądania takich społeczności dotyczące niższych taryf za przesył energii na mniejsze odległości.

Podyskutuj z nami na Facebooku, www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Jesteś za likwidacją nierentownych kopalń czy za próbą ratowania wszystkich w imię bezpieczeństwa energetycznego?

Samowystarczalność i uczestnictwo

W zapowiedziach dotyczących nowelizacji ustawy o odnawialnych źródłach Ministerstwo Energii mówi o klastrach energetycznych. Zdaniem ekspertów to racjonalne podejście, realizujące na miarę polskich możliwości zamysł przejścia z epoki wielkich bloków na energetykę rozproszoną. Taki klaster – jak wskazują – mógłby zapewniać potrzebną energię i ciepło dla lokalnej społeczności, wykorzystując własne zasoby, w oparciu o wiatr, biogaz czy biomasę. Idealnym rozwiązaniem byłaby możliwość kupowania udziałów w klastrze przez odbiorców energii.

Opinia

Mikael Lemström, prezes Fortum Power and Heat Polska

Polityka UE i ustalenia szczytu klimatycznego w Paryżu stanowią wyraźny sygnał dla inwestorów, którzy chętniej decydują się na projekty zeroemisyjne lub niskoemisyjne. W Polsce energetyka oparta jest na węglu i jeszcze przez długi czas będzie on podstawowym paliwem. Ale Polska też musi redukować emisje, uwzględniając lokalne uwarunkowania. Jednym z elementów powinno być bardziej efektywne wykorzystanie węgla, najlepiej przez spalanie go w wysokosprawnych elektrociepłowniach. Wytwarzanie energii elektrycznej i ciepła w jednym procesie technologicznym jest dwukrotnie bardziej efektywne niż w osobnych procesach, a to przekłada się na niższe emisje. Dobrym rozwiązaniem jest też współspalanie węgla z biomasą lub paliwami alternatywnymi w dedykowanych do tego instalacjach.

Jerzy Markowski, prezes Silesian Coal, były wiceminister gospodarki

Przejmowanie nierentownych kopalń przez energetykę tylko ją pogrąży. Dziś jedynie prywatne kopalnie mogą wydobywać po racjonalnych kosztach, bo redukują koszty. Kierują się rachunkiem ekonomicznym, a nie wytycznymi polityków. Inaczej groziłaby im likwidacja.W Polsce uparliśmy się na budowanie pewnego modelu bezpieczeństwa energetycznego. Problem w tym, że nie potrafimy szukać kapitału do kreowania własnej polityki w tym zakresie. Na świecie zrozumiano już dawno, że inwestować należy w te nośniki energii, na które ma się finansowanie. My obcy kapitał w energetyce traktujemy zaś jak próbę zamachu na suwerenność gospodarczą kraju. Otrzeźwienie przyjdzie, gdy nastąpi zauważalny społecznie deficyt energii i związane z tym blackouty. Wtedy zaczniemy myśleć, co i za czyje pieniądze wybudować.

W Polsce powstaje dziś 4,2 tys. MW nowych mocy węglowych. To najwięcej nie tylko w Europie Wschodniej, gdzie – wykorzystując to paliwo – buduje się łącznie 6 tys. MW, ale na całym kontynencie. Dla porównania w Niemczech i Holandii powstaje łącznie 2,2 tys. MW – wynika z analizy agencji Platts, która zestawiła inwestycje energetyczne w naszym regionie, z tym co się dzieje w tzw. starej Unii.

W zachodniej Europie powstają za to elektrociepłownie gazowo-parowe. Łączne budowane moce w tej technologii sięgają 3,7 tys. MW i przekraczają dwukrotnie te budowane w krajach naszego regionu. Wyliczać można dalej, wskazując na dynamiczny rozwój morskiej energetyki wiatrowej, siłowni na biomasę czy szczytowo-pompowych, które jeśli powstają dziś w Europie Środkowo-Wschodniej, to ich moce są niezauważalne.

Pozostało 90% artykułu
Elektroenergetyka
Dziura w systemie mrożenia cen energii i ciepła zasypana
Elektroenergetyka
Rekordowy import prądu na Ukrainę po rosyjskich atakach. Polska wśród dostawców
Elektroenergetyka
Jak poradzić sobie z deficytem mocy? „Importu nie unikniemy”
Elektroenergetyka
Rosja chce uniemożliwić Ukrainie eksport prądu do UE
Elektroenergetyka
Operator szykuje rewolucję, która pozwoli na przyjęcie energii z OZE i atomu