Po pierwsze: strategia energetyczna Polski
Musi być dopasowana do modelu gospodarczego państwa. Warto zadać sobie pytanie, na czym mamy opierać rozwój kraju – czy to ma być przemysł 4.0 pełen innowacji, wprowadzający rozwiązania świata IT, czy też wysokoemisyjny, pamiętający XIX wiek czas węgla i stali. To, co opublikowało Ministerstwo Energii w ostatnim dniu swego istnienia, nie jest strategią, tylko próbą konserwowania systemu, który – jak dobrze wiemy – poniósł klęskę na polu ekonomii, energii i klimatu. Potwierdza to nie tylko ostatni raport NIK, ale i ceny energii na rynku hurtowym: w Polsce są na najwyższym poziomie w porównaniu z innymi krajami na kontynencie.
Czyta także: Strategia dotycząca klimatu przepadła między resortami
Po drugie: odchodzenie od węgla
Przyszłość czarnego złota, które jest naszym narodowym przekleństwem, musi być precyzyjnie określona. Wydobywanie tego surowca jest coraz droższe i coraz bardziej niebezpieczne, bo złoża są coraz głębiej. Upieranie się, że Śląsk ma przez kolejne dekady skupiać się na wydobywaniu węgla, jest niepotrzebnym marnotrawstwem potencjału tego przemysłowego regionu.
Pozyskiwanie energii elektrycznej i cieplnej ze spalania węgla jest i będzie nie tylko coraz droższe, ale też coraz bardziej szkodliwe dla klimatu. Z wielkich, pamiętających lata 70., bloków węglowych powinniśmy jak najszybciej przestawiać się na rozproszone zeroemisyjne źródła energii.
Czyta także: Czarna strona mocy ma swoją cenę