Coraz mniej rezerwy do produkcji prądu. Ryzykowny poziom

Rezerwa mocy do produkcji prądu spadła w zeszły poniedziałek poniżej 5 proc. To ryzykowny poziom, ale operator zapewnił bezpieczne działanie systemu.

Aktualizacja: 26.08.2024 06:36 Publikacja: 26.08.2024 04:30

Elektrownia Jaworzno 910 MW

Elektrownia Jaworzno 910 MW

Foto: Bartłomiej Sawicki

Problemy polskiej energetyki znów uwidoczniły się w minionym tygodniu. Niektórym blokom węglowym przydarzyły się niegroźne awarie. Wydarzyły się one jednak w niefortunnym momencie, a więc tuż przed zachodem słońca, kiedy rezerwa mocy do produkcji prądu jest najmniejsza.

W poniedziałek 19 sierpnia rezerwa mocy wyniosła po godzinie 20 ledwie 600 MW. To mniej więcej wielkość sporej wielkości jednego bloku węglowego.

Kurcząca się rezerwa mocy do produkcji energii elektrycznej

Nadzorca systemu energetycznego przyznaje, że zdarzają się okresy, gdy bilans mocy jest napięty, jednak w ostatnich dniach nie zidentyfikowano zagrożenia bezpieczeństwa dostaw energii elektrycznej. Mimo to w poniedziałek 19 sierpnia według planu koordynacyjnego, który jest przygotowywany dzień wcześniej, zachowana miała być rezerwa mocy powyżej 1 GW. To stanowiło 4,8 proc. rezerwy mocy. Ostatecznie – już po działaniach zaradczych operatora – rezerwa skurczyła się do 600 MW. – W ciągu dnia niedostępność lub ograniczenia produkcji zgłosiły jednostki wytwórcze o łącznej mocy ponad 1 GW. Dodatkowo przechodzący przez Polskę front burzowy spowodował, że farmy wiatrowe pracowały z mocą o ponad 500 MW mniejszą niż prognozowana – tłumaczy Maciej Wapiński, rzecznik prasowy PSE. Jeśli z awarią zmierzyłby się kolejny blok, mogłoby to być już bardzo ryzykowne dla systemu energetycznego.

Czytaj więcej

Ujemne ceny energii nie oznaczają niższych rachunków za prąd, tylko nowe problemy

Co do zasady, przy planowaniu na kolejną dobę operator systemu przesyłowego dąży do zapewnienia 9-proc. nadwyżki dostępnych mocy ponad prognozowane zapotrzebowanie. W ciągu dnia rezerwa nie powinna spaść poniżej poziomu mocy, z którą w danej chwili pracuje największy blok w systemie. PSE mają narzędzia, pozwalające bronić się przed zjawiskiem kurczącej się rezerwy. Poza awaryjnym importem energii jest także mechanizm rynku mocy. W ramach tego narzędzia PSE przywołują w chwili zagrożenia do świadczenia pracy wszystkie bloki, które taką umowę mocową mają. W przypadku 19 sierpnia nie było możliwości ogłoszenia okresu przywołania, ponieważ dostępne rezerwy zmniejszyły się dopiero po południu.

Poziom rezerwy zależy przede wszystkim od dostępnych zasobów wytwórczych (w polskich realiach przede wszystkim elektrowni węglowych i w mniejszym stopniu gazowych) – spodziewanej generacji źródeł odnawialnych oraz dostępności mocy bloków konwencjonalnych – a także salda wymiany międzysystemowej, odniesionych do wysokości prognozowanego zapotrzebowania.

Kurcząca się rezerwa mocy do produkcji energii elektrycznej w godzinach wieczornych znalazła swoje odzwierciedlenie w cenach giełdowych na TGE na dzień następny (Ceny spotowe). O godz. 21 19 sierpnia osiągnęły one cenę 1430 zł za MWh na pierwszym Fixingu.

TGE

Bloki węglowe zawodzą

Przyczyną spadku rezerwy była niedyspozycyjność bloków węglowych. Polska Grupa Energetyczna informuje nas, że feralnego 19 sierpnia br. postoje awaryjne miały bloki: nr 11 w Elektrowni Bełchatów – moc zainstalowana: 390 MW, nr 8 w Elektrowni Opole – moc zainstalowana: 232 MW. – Postój w Elektrowni Bełchatów wynikał z nieszczelności wewnątrz kotła i trwał od 18 sierpnia do 20 sierpnia. Z kolei w Elektrowni Opole postój wynikał z nieszczelności kolektora wylotowego na wodzie chłodzącej i trwał od 19 sierpnia do 21 sierpnia. Jak wynika z naszych rozmów z menedżerami firm energetycznych, problem braku mocy może w kolejnych latach być nieco mniejszy dzięki oddawanym do użytku nowym blokom gazowym, jak PGE w Dolnej Odrze, planowanej elektrowni gazowej w Rybniku oraz zbliżającym się ku końcowi pracom nad budową elektrowni gazowych w Ostrołęce i Grudziądzu. Niemniej jednak uważają, że mechanizm rynku mocy jest konieczny do utrzymania. Najważniejszą kwestią, która będzie zapewne przedmiotem ożywionej debaty podczas planowanego finału przeglądu obecnego mechanizmu rynku mocy, stanie się zmniejszenie okresu przywołania rynku mocy. Jak wspomnieliśmy, obecnie to minimum osiem godzin od spodziewanych problemów. Jednak operator nie mógł 19 sierpnia z tego mechanizmu skorzystać, bo awaria zdarzyła się znacznie później. Menedżerowie niektórych firm sugerują konieczność skrócenia tego okresu. – Być może warto rozważyć dwa mechanizmy. Rynek mocy dla elektrowni, które potrzebują minimum ośmiu godzin na przygotowanie się do pracy (tak jak jest to teraz) oraz pojawienie nowej opcji dla bloków, które są w stanie uruchomić się znacznie szybciej niż osiem godzin. Takie oferty mogłyby być lepiej wynagradzane za swoją szybkość – słyszymy od jednego z menedżerów. Być może i w tę stronę będą podążać propozycje PSE. – Wiele rzeczy trzeba zmienić w rynku mocy, także tę (czas przywołania: osiem godz. – red.). Rynek mocy powinien wspierać tylko elastyczne źródła, w szczególności kogenerację z magazynami ciepła oraz typowe źródła szczytowe – napisał na portalu „X” prezes PSE Grzegorz Onichimowski.

Problemy polskiej energetyki znów uwidoczniły się w minionym tygodniu. Niektórym blokom węglowym przydarzyły się niegroźne awarie. Wydarzyły się one jednak w niefortunnym momencie, a więc tuż przed zachodem słońca, kiedy rezerwa mocy do produkcji prądu jest najmniejsza.

W poniedziałek 19 sierpnia rezerwa mocy wyniosła po godzinie 20 ledwie 600 MW. To mniej więcej wielkość sporej wielkości jednego bloku węglowego.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Elektroenergetyka
PGE notuje większe zyski niż przed rokiem. Węgiel znowu ciąży spółce
Elektroenergetyka
Nowa usługa PSE ma zmniejszyć nadwyżki energii w ciągu dnia
Elektroenergetyka
Wkrótce możemy poznać nazwisko nowego prezesa URE
Elektroenergetyka
Rośnie zużycie energii. Do łask wraca niechciany surowiec
Elektroenergetyka
Zawyżone prognozy zużycia energii? Klienci dostają nowe prognozy
Elektroenergetyka
Obawy o produkcję baterii w Polsce. Inwestorzy rekomendują stopniowe zmiany