Likwidacja obliga giełdowego każe postawić pytania, jak będzie wyglądać handel energią na giełdzie. Przecież duże spółki elektroenergetyczne mogą dokonywać teraz transakcji wewnątrz grup energetycznych, gdzie spółka odpowiedzialna za produkcję prądu będzie bezpośrednio – a nie przez giełdę – sprzedawać prąd.
Paradoksalnie, rezygnacja z pośrednictwa giełdy ma ustabilizować na niej ceny energii elektrycznej. Analitycy uważają jednak, że tak się nie stanie, bo giełda nie jest odpowiedzialna za wysokie koszty produkcji prądu. – Oszczędności dla producentów energii, którzy poprzez sprzedaż dużej ilości energii składali odpowiednio wysokie depozyty zabezpieczające oraz uiszczali koszty transakcyjne, będą znikome – mówi analityk DM mBanku Kamil Kliszcz.
Korzyści dla spółek energetycznych mają być znikome i krótkotrwałe, a realnym zagrożeniem jest utrata przejrzystego rynku. – Cena tam kształtowana była najbardziej efektywna z punktu widzenia finalnego odbiorcy. Póki nie stwierdzono, że doszło do manipulacji, nie ma podstaw do kwestionowania pojawiających się na giełdzie cen – dodaje Kliszcz.
Czytaj więcej
Unia Europejska zatwierdziła instrumenty ograniczenia ceny energii elektrycznej. Polska i inne kraje naciskają na wprowadzenie maksymalnego limitu ceny na importowany gaz.