– Nie będziemy musieli w krótkim czasie wydawać 50–60 mld euro na transformację naszej energetyki – mówił podczas wtorkowej inauguracji pracy nowego bloku w Kozienicach minister energii Krzysztof Tchórzewski. Wskazywał przy tym na sukces polskich negocjacji w walce o korzystny dla Polski kształt tzw. pakietu zimowego.
Rok temu w propozycjach dyrektyw i rozporządzeń zmieniających przyszły porządek na unijnym rynku energii pojawił się zapis ograniczający możliwość wspierania ze środków publicznych jednostek emitujących więcej niż 550 g CO2 na kWh, czyli de facto węglowych. Jednak w poniedziałek na posiedzeniu Rady ds. Energii szefowie resortów krajów członkowskich przyjęli kompromisowe rozwiązanie.
Remis, sukces, porażka
Bloki węglowe będą mogły korzystać z pomocy publicznej także po 2025 r. (wtedy wchodzi w życie pakiet zimowy), ale nie dłużej niż do końca 2030 r. Wyjątek mają stanowić pięcioletnie kontrakty zawarte przed wyznaczoną graniczną datą. W okresie 2025–2030 wsparcie dla elektrowni emitujących ponad 550 g CO2/kWh ma być co roku ograniczane o 5 proc.
To oznacza, że mechanizm rynków mocy może funkcjonować do 2035 r., co wydaje się spójne z rozmowami między Polską a KE w sprawie notyfikacji uchwalonej w grudniu polskiej ustawy o wsparciu wytwórców (pierwsze aukcje w 2018 r. a płatności w 2021 r.).