Mińsk chce sprzedać nam prąd

Plany Białorusi budzą sprzeciw Litwy, która obawia się budowanej w jej sąsiedztwie elektrowni atomowej.

Publikacja: 08.11.2016 21:16

Mińsk chce sprzedać nam prąd

Foto: 123RF

Propozycja zakupu energii lub jej tranzytu do innych krajów Unii padła z ust premiera Białorusi Andreja Kabiakou podczas odbywającego się w końcu października polsko-białoruskiego Forum Gospodarczego „Dobrosąsiedztwo”.

Na razie nie złożono polskim władzom propozycji na piśmie. – Premier Białorusi zaproponował, by taką możliwość rozważyć, kiedy energia będzie już produkowana – powiedział „Rzeczpospolitej” Uładzisłau Syczewicz, rzecznik białoruskiego premiera.

Rozmowy na szczycie

Nie ma nalegania. Ale z naszych informacji wynika, że słowa przebywającego wtedy w Mińsku wicepremiera Mateusza Morawickiego o odwilży w stosunkach między krajami i rozwoju współpracy handlowej przyjęto za dobrą monetę, także na polu związanym z energetyką. Choć białoruskie Ministerstwo Energetyki przyznaje, że sprzedaż energii do Polski byłaby możliwa, to nie przejmuje się ewentualną odmową jej kupna przez Warszawę czy kraje bałtyckie. Jak tłumaczy rzeczniczka resortu Żanna Zieńkiewicz, nowa elektrownia ma przede wszystkim wzmocnić bezpieczeństwo energetyczne Białorusi. – Produkowana energia zastąpi rocznie ponad 5 mld metrów sześciennych importowanego z Rosji gazu – dodaje Zieńkiewicz. Ale z drugiej strony inwestycję realizuje Rosatom, a kredytów na nią udzieliły moskiewskie banki.

Jednak od początku realizacji atomowego projektu władze w Mińsku liczyły na eksport energii. Zwłaszcza że po zamknięciu przez Litwinów w 2009 r. ignalińskiej elektrowni jądrowej w regionie zaczął się wyścig o to, kto pierwszy zrealizuje projekt. Kraje bałtyckie zaczęły rozmawiać o budowie nowej elektrowni we współpracy z Japonią, Rosjanie planowali atom w obwodzie kaliningradzkim, a w Polsce doszło do powołania celowej spółki atomowej PGE. Niezależny białoruski ekonomista Siarhej Czały wspomina, że każdy chciał uzupełnić powstały deficyt. – Jeżeli kraje bałtyckie i Polska nie będą kupowały białoruskiej energii, to decyzja polityczna, a nie gospodarcza – twierdzi Czały.

Wilno nie chce tranzytu

Co na to Warszawa? Z ust przedstawicieli naszego resortu energii padają dobrze znane słowa o zapewnianiu bezpieczeństwa energetycznego przede wszystkim przy wykorzystaniu źródeł wytwórczych na terenie Polski. – Obecnie nie ma żadnych planów w zakresie zakupów energii z Białorusi. Sam Mińsk też nie zwrócił się formalnie z propozycją sprzedaży energii z budowanej w Ostrowcu elektrowni. Resort nie prowadzi też rozmów na ten temat – słyszymu w ME.

W tej układance nie sposób jednak pominąć stanowiska Litwy – ostro sprzeciwiającej się inwestycji realizowanej zaledwie 50 km od Wilna, która, jak twierdzą tamtejsze władze, zagraża bezpieczeństwu i jest budowana z naruszeniem międzynarodowych wymogów. Bo jedyne czynne połączenie, którym prąd mógłby ewentualnie popłynąć do Polski i dalej, to most LitPol Link. – Litwa nie udzieli takiej energii tranzytu przez swoje terytorium na rynki innych krajów unijnych. LitPol Link na pewno nie stanie się łączem, przez które Białoruś mogłaby eksportować swoją energię do Polski – ostro mówi „Rz” Rokas Masiulis, szef resortu energetyki tego kraju. Wilno przygotowało już plan działań ograniczających możliwość dopływu energii z państw trzecich, także z elektrowni w Ostrowcu. Pod uwagę brane są ograniczenia komercyjnych przepływów i blokada techniczna. Docelowo Wilno chce sprawę załatwić przez synchronizację systemów zasilania Litwy, Łotwy i Estonii z sieciami UE.

Dla Białorusinów ostry sprzeciw sąsiadów zdaje się nie stanowić problemu. Tamtejsi analitycy twierdzą, że przywrócenie wyłączonej w 2005 r. linii przesyłowej Roś–Białystok nie stanowiłoby problemu, gdyby Warszawa wyraziła na to zgodę.

Polski resort energii pytany o zagrożenia bezpieczeństwa wynikające z realizacji tej inwestycji (korpus reaktora spadł podczas instalacji w sierpniu, co władze ukrywały), twierdzi, że żadnych uchybień dotąd nie zidentyfikowano. Niemniej uważa, że trzeba ją monitorować. Władze Białorusi zapowiedziały, że w grudniu br. w budowanej elektrowni Ostrowiec zostaną przeprowadzone stress testy z udziałem czeskich ekspertów.

Atom w Ostrowcu

Uruchomienie pierwszego bloku elektrowni jądrowej w Ostrowcu planowane jest na 2018 r. W sumie mają być dwa – każdy po 1200 MW. To prawie 30 proc. mocy w białoruskim systemie energetycznym. A zapotrzebowanie do 2020 r. wzrośnie tylko o 650 MW. Wartą 11 mld dol. inwestycję realizuje zależny od Kremla Rosatom. Na budowę rosyjskie banki pożyczyły 9 mld dolarów.

Propozycja zakupu energii lub jej tranzytu do innych krajów Unii padła z ust premiera Białorusi Andreja Kabiakou podczas odbywającego się w końcu października polsko-białoruskiego Forum Gospodarczego „Dobrosąsiedztwo”.

Na razie nie złożono polskim władzom propozycji na piśmie. – Premier Białorusi zaproponował, by taką możliwość rozważyć, kiedy energia będzie już produkowana – powiedział „Rzeczpospolitej” Uładzisłau Syczewicz, rzecznik białoruskiego premiera.

Pozostało 90% artykułu
Elektroenergetyka
Awaria siłowni jądrowej w Rosji. Południe kraju bez prądu
Elektroenergetyka
Koniec BRELL. Rosja i Białoruś zostają same z nadmiarem prądu
Elektroenergetyka
Jest umowa o lądowym połączeniu sieci energetycznych Polski i Litwy
Elektroenergetyka
Resort aktywów i spółki chcą zwiększenia ofert na rynku mocy
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Elektroenergetyka
Zapowiedź premiera budzi wątpliwości. Prąd z węgla dla Ukrainy bez opłaty za emisje