Polski rząd uważa, że dostępna pula uprawnień do emisji CO2 będzie w kolejnych latach niewystarczająca, co przełożyć się może na kolejne wzrosty cen energii i ciepła.
Zwiększyć elastyczność zakupu uprawnień do emisji CO2 z importu
Rząd w Warszawie chce zwiększyć limit uprawnień do 10 proc. bazowych emisji netto UE z 1990 r., w porównaniu z 3 proc. proponowanymi przez Komisję Europejską, zgodnie z dokumentem udostępnionym innym państwom członkowskim, a do którego dotarła agencja Bloomberg. Takie uprawnienia powinny być dostępne od 2031 r., pięć lat wcześniej niż proponuje UE, do wykorzystania zarówno na unijnym rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla, jak i w sektorach poza nim.
Jak wskazuje agencja Bloomberg, Polska argumentuje, że importowane uprawnienia do emisji CO2 mogłyby ustabilizować krajowe ceny samych uprawnień, które gwałtownie wzrosły w ramach unijnego systemu handlu uprawnieniami. Mogłoby to ulżyć firmom z energochłonnych sektorów takim jak hutnictwo czy cementownictwo.
Czytaj więcej:
Jak się dowiadujemy od osób zbliżonych do rządu, Polska dzięki tej propozycji chce móc więcej pozyskiwać uprawnień do emisji CO2 poza granicami UE. – Chodzi o to, żeby kupować dodatkowe redukcje emisji CO2 np. poprzez dbanie o lasy i dobrostan w innych regionach świata. Zwiększenie limitu do 10 proc. może wydawać się wysokim pułapem, ale trzeba pamiętać, że tempo transformacji jest bardzo szybkie i trzeba być gotowym na mechanizmy zabezpieczające przed znaczącymi podwyżkami – słyszymy od osób zbliżonych do rządu.