Model finansowania pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce, realizowanej w ramach rządowego programu w wybranej właśnie technologii firm Westinghouse, będzie zależał od wielkości kapitałowego zaangażowania strony amerykańskiej. Budowa elektrowni ma kosztować ok. 100 mld zł. Jaki model finansowania ma do wyboru rząd?
Dr Maciej Bukowski, prezes Fundacji WISE – Warszawskiego Instytutu Studiów Ekonomicznych, przypomina, że w przeszłości energetyka, w tym jądrowa, była budowana w Europie za pieniądze podatników. – Traktowanie atomu jako projektu czysto biznesowego, a nie infrastrukturalnego nie sprawdzi się w warunkach Polski. Podejście do elektrowni jądrowej jako projektu trwałej infrastruktury, gdzie środki państwowe zostaną w pośredni sposób przeznaczone na tę inwestycję i zmieszane z kapitałem prywatnym, daje największe szanse na zakończenie sukcesem tego projektu – uważa Bukowski.
Modele finansowania
Rząd stara się znaleźć złoty środek między tymi dwoma podejściami. Na stole są cztery propozycje modeli: długoterminowe umowy zakupu energii (PPA), realizowane np. w USA, Zjednoczonych Emiratach Arabskich czy Turcji, kontakty różnicowe (CfD), podobne jak w Wielkiej Brytanii, planowany w Rumunii i rozważany w Czechach, model taryfowy (RAB) i modele spółdzielcze, jak Mankala w Finlandii i Exeltium we Francji. Jaki cel jest tych modeli?
– W Europie rządy nie mogą bezpośrednio angażować się w budowę elektrowni jądrowej. Zabraniają tego unijne regulacje rynkowe. Mogą zaś stworzyć korzystne warunki finansowania zewnętrznego. Rozwiązaniem są stosowane w Europie modele finansowania – wyjaśnia jeden z ekspertów branży. Coraz większą popularność zyskują modele spółdzielcze. – Prywatni odbiorcy kupują energię na 10–15 lat z gwarancją ceny. Kluczowe w tym procesie jest zapewnienie przychodów pozwalających pokryć nakłady inwestycyjne – mówi nasz rozmówca.