Dlatego, jak ustaliliśmy, PGG chce pozostawić Sośnicę pod swoimi skrzydłami. Pojawiły się nawet spekulacje, że zakładem zainteresowany jest państwowy Węglokoks.
– Polska Grupa Górnicza nie planuje sprzedaży kopalni Sośnica. Sytuacja zakładu jest stabilna, kopalnia realizuje wyznaczone cele – poinformował nas Tomasz Głogowski, rzecznik PGG.
Spółka nie chce natomiast komentować negocjacji z KE, od których zależy przyszłość Sośnicy. Z naszych ustaleń wynika, że zarząd PGG chce przekonać unijnych urzędników, że Sośnica jest rentowna i może zostać zlikwidowana w późniejszych latach z własnych środków. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami z KE w latach 2015–2023 pomoc publiczna dla polskiego górnictwa ma sięgnąć 13 mld zł. Pieniądze popłyną na likwidację tych zakładów, które zostaną przeniesione do Spółki Restrukturyzacji Kopalń do końca 2018 r.
Brakuje węgla
Ostatnia decyzja KE wobec kopalni Krupiński pokazuje, że Bruksela jest skłonna do ustępstw. Przypomnijmy, że Komisja zgodziła się na wznowienie przez Tamar Resources wydobycia w Krupińskim pod warunkiem zwrotu przez brytyjskiego inwestora pomocy publicznej udzielonej na likwidację kopalni i korekty programu wsparcia dla polskiego górnictwa. Wcześniej w resorcie energii dało się słyszeć głosy, że po zatwierdzeniu programu pomocowego wyciągnięcie jakichkolwiek aktywów ze Spółki Restrukturyzacji Kopalń byłoby trudne.
Pozostawienie Sośnicy w strukturach węglowej grupy jest o tyle ważne, że PGG walczy o zrealizowanie tegorocznego planu wydobycia, który sięga 30 mln ton. W minionym roku nie udało jej się zrealizować zamierzeń, co było mocno odczuwalne na rynku. Na brak surowca narzekały ciepłownie, ale też wielkie grupy energetyczne. Niezrealizowanie planu drugi rok z rzędu rzuciłoby cień na zarząd PGG, ale też na resort energii, który przekonuje o wiodącej roli węgla w polskiej energetyce jeszcze przez najbliższe dziesięciolecia.
Tymczasem wydobycie węgla w polskich kopalniach systematycznie spada. W 2017 r. produkcja sięgnęła 65,8 mln ton i była o 7 proc. niższa niż przed rokiem. Z deklaracji spółek górniczych wynika, że w tym roku nie uda się poprawić tego wyniku. Przeciwnie – wydobycie może być jeszcze niższe. To oznacza, że szerszym strumieniem wpływać będzie do Polski zagraniczny surowiec. Już w 2017 r. obserwowaliśmy wyraźny wzrost importu węgla – o 60 proc., do 13,4 mln ton, w porównaniu z rokiem 2016. Surowiec sprowadzaliśmy głównie z Rosji.