Na podwyżki wynagrodzeń pracowników lub jednorazowe premie zdecydowały się w tym roku wszystkie największe krajowe spółki węglowe. W sumie wydadzą one ponad 1,3 mld zł na dodatkowe świadczenia dla swoich załóg. Ale to niejedyna bolączka górniczych firm.
– Wzrost kosztów, jaki w tym roku notują spółki wydobywcze, jest alarmujący. To efekt wysokich podwyżek dla górników, ale też wzrostu cen usług i maszyn górniczych, jak również cen stali i energii elektrycznej – zauważa Paweł Puchalski, analityk DM BZ WBK. Dodaje, że dziś koniunktura na rynku surowców sprzyja kopalniom, ale nie będzie ona trwać wiecznie. – Myślę, że już w niedługim czasie tak wysoki wzrost kosztów bardzo negatywnie odbije się na kondycji finansowej polskich firm wydobywczych – ostrzega Puchalski.
Najwięcej bonusów dostaną w tym roku pracownicy JSW, która z uwagi na dobre ceny węgla koksowego notuje wysokie zyski. Dostali oni 7-proc. podwyżki płac i jednorazowe premie, które pochłoną w sumie 557 mln zł. Wcześniej górnicze związki zawodowe wywalczyły też wypłatę przed terminem zamrożonych w czasie kryzysu przywilejów górniczych. Zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami przez okres trzech lat – poczynając od 2016 r. – w JSW miała zostać wstrzymana m.in. wypłata czternastej pensji i deputatu węglowego. Dobra sytuacja na rynku spowodowała, że spółka już pod koniec 2017 r. wycofała się z tych oszczędności, które – jak wyliczył DM BOŚ – miały sięgnąć 500 mln zł w samym 2018 r.
W sumie więc mówimy o dodatkowych kosztach w JSW sięgających ponad 1 mld zł. Dla analityków było to sporym zaskoczeniem. – Szczególnie uderzyło nas, że spółka nie zdecydowała się podzielić swoimi zyskami z akcjonariuszami mniejszościowymi, wypłacając dywidendę, chociaż przyznała tak duże podwyżki górnikom, a jej bilans wykazuje wystarczającą zdolność. Ta sytuacja budzi w nas niemiłe zdziwienie – komentuje Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ.