Spór o liberalizację rynku gazu

Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury chce najpierw dywersyfikacji dostaw, a potem liberalizacji. Resort energii nie widzi takiej potrzeby.

Publikacja: 16.10.2016 22:00

Spór o liberalizację rynku gazu

Foto: Bloomberg

Polska dopiero po zdywersyfikowaniu dostaw gazu powinna przystąpić do liberalizacji rynku, w tym do uwolnienia cen, uważa Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. – Możemy zakładać i tak robimy, że w perspektywie roku 2022 będziemy mieli w Polsce rzeczywiście zdywersyfikowane źródła dostaw. Będziemy mieli możliwość rzeczywistej konkurencji cenowej, jeżeli chodzi o gaz – mówi Naimski. Wylicza, że oprócz surowca rosyjskiego, Polska będzie miała możliwość realizacji dużych dostaw z szelfu norweskiego i poprzez terminal LNG.

Za rok mniej taryf

Ministerstwo Energii twierdzi, że liberalizacja i budowa konkurencji są nierozerwalnie związane z dywersyfikacją źródeł gazu. Podejmowane przez resort działania są jednak ściśle skorelowane i proporcjonalne w stosunku do osiągniętego poziomu dywersyfikacji dostaw.

– Obowiązujące do tej pory w Polsce regulacje zobowiązują przedsiębiorstwa obrotu gazem ziemnym do przedkładania do zatwierdzenia taryf prezesowi URE. Jednak zachodzące na polskim rynku gazu zmiany idą w kierunku jego liberalizacji i stopniowego odchodzenia od regulacji cen gazu – informuje biuro prasowe resortu energii. Ministerstwo już ujawniło harmonogram uwalniania cen.

Po wejściu w życie nowelizacji firmy obracające gazem nie będą miały obowiązku zatwierdzania taryf na sprzedaż m.in. na rynku hurtowym, na TGE, w handlu gazem CNG i LNG. Ponadto niepotrzebna będzie taryfa, jeśli do transakcji dojdzie w trybie przetargów, aukcji i zamówień publicznych. Resort chce, aby od 1 października 2017 r. zwolniono z obowiązku zatwierdzania cen firmy dostarczające gaz do wszystkich odbiorców końcowych, z wyjątkiem gospodarstw domowych. W ich przypadku taryfy mają być zniesione dopiero od 2024 r.

Nowy punkt widzenia

Firmy handlujące gazem w Polsce już od kilku lat domagają się zniesienia taryf przynajmniej dla odbiorców przemysłowych. Nawet PGNiG nie protestowało przeciwko takim postulatom. Co ważniejsze, mocno osłabły obawy, że zniesienie taryf może doprowadzić do podwyżek. Rosnący handel na TGE oraz import z Niemiec, w połączeniu z powszechnie stosowanymi na rynku rabatami w stosunku do taryf, zdają się w pełni takie ryzyko niwelować.

PGNiG nie odpowiedziało nam, czy i kiedy powinno dojść do zniesienia urzędowego cennika. Spośród spółek z udziałem Skarbu Państwa, które dotychczas stawiały na mocny wzrost udziałów w krajowym rynku gazu, zwłaszcza energetycznych, na nasze pytania odpowiedział tylko Tauron. – Strategiczny charakter kwestii zaopatrzenia w surowce energetyczne i wpływ podejmowanych w tym zakresie działań na bezpieczeństwo energetyczne Polski sprawia, że jest to zagadnienie nadrzędne w stosunku do pojęcia liberalizacji samego handlu gazem – przekonuje Daniel Iwan z zespołu komunikacji zewnętrznej i PR.

Firmy, w których udziałowcem nie jest Skarb Państwa, co do zasady nadal domagają się szybkiego zniesienia taryf i liberalizacji. W obliczu rządowego sporu niektóre nie chcą opowiadać się po żadnej ze stron. – Rynek gazu jest nowym obszarem dla Fortum. Przyglądamy się mu z uwagą, korzystając w dużej mierze z doświadczenia Duonu, który w tym roku dołączył do grupy Fortum – mówi Jacek Ławrecki, rzecznik Fortum. Dodaje, że na obecnym etapie trudno koncernowi zgłaszać konkretne postulaty dotyczące rynku gazu. Zanim Duon trafił pod skrzydła Fortum, stanowczo sprzeciwiał się działaniom opóźniającym liberalizację.

Polityczne cele

Andrzej Szczęśniak, ekspert rynku paliw i gazu, zauważa, że liberalizacja rynku trwa długo i przebiega z dużymi trudnościami. – Dziś liberalizacja jest mocno zaawansowana i nie za bardzo można ją wstrzymać, chociażby z powodu naszych zobowiązań wobec UE – mówi Szczęśniak. Jego zdaniem działania Naimskiego zmierzają do tego, aby PGNiG nie traciło udziałów w rynku i tym samym miało zagwarantowane wpływy. W efekcie spółka będzie mogła współuczestniczyć w realizacji planów rządu dotyczących gazoportu i norweskiego gazociągu. Będzie też kupować stosunkowo drogi gaz i sprowadzać go poprzez te połączenia, aby zapewnić rentowność obu projektom.

– Takie działania należy ocenić negatywnie, gdyż PGNiG będzie realizowało cele polityczne, bardzo kosztowne, a nie wzmacniało się wewnętrznie i przygotowywało do konkurencji zewnętrznej. W efekcie po pełnej liberalizacji rynku firma pozostanie z dużymi obciążeniami, co w konsekwencji może nawet doprowadzić do tego, że nie poradzi sobie w nowej rzeczywistości – twierdzi Szczęśniak.

Infrastruktura gazowa

Powstaną nowe połączenia

Dziś dla rządu i państwowego Gaz-Systemu najważniejszymi gazowymi projektami dywersyfikacyjnymi są rozbudowa terminalu LNG w Świnoujściu i budowa gazociągu ze złóż norweskich do Polski. W obu sprawach kluczowe decyzje mają zapaść pod koniec tego roku lub na początku przyszłego. – W przypadku gazoportu w kolejnym etapie myślimy o zwiększeniu jego mocy do 7,5 mld m sześc. rocznie. Mogłoby się to odbyć stosunkowo tanio, bo bez potrzeby ponoszenia dużych nakładów na budowę trzeciego zbiornika na LNG – mówi Tomasz Stępień, prezes Gaz-Systemu. Gazociąg z Norwegii o rocznych mocach 10 mld m sześc. ma powstać do 2022 r. W projekt może się zaangażować PGNiG. Piotr Woźniak, prezes spółki, mówił, że nie wyklucza udziału firmy w finansowaniu ostatniego odcinka tej rury. Niezależnie od tego planowana jest budowa połączeń z Litwą, Ukrainą, Słowacją i Czechami. Gaz-System każdy z projektów traktuje jako równoprawny i zakłada ich budowę w podobnym czasie. Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej, zaznacza, że priorytetem jest Ukraina.

Opinia dla „Rz”

Piotr Kasprzak, członek zarządu ds. operacyjnych Hermes Energy Group

Do zniesienia taryf na gaz dla odbiorców przemysłowych powinno dojść już kilka lat temu. Poza gospodarstwami domowymi i małymi firmami w zasadzie wszyscy płacą już niższe kwoty za surowiec niż określone w taryfie. Poza tym liberalizacja rynku cały czas postępuje i nadal powinno się tak dziać. Jej efektem są chociażby porównywalne ceny gazu na polskiej giełdzie TGE z występującymi w Niemczech i całej UE. W tej sytuacji nie wyobrażam sobie realizacji postulatu mówiącego, że najpierw musimy dywersyfikować dostawy, a dopiero potem liberalizować rynek. Takie działania w dłuższym okresie byłyby szkodliwe zarówno dla firm handlujących gazem, jak i końcowych odbiorców.

Polska dopiero po zdywersyfikowaniu dostaw gazu powinna przystąpić do liberalizacji rynku, w tym do uwolnienia cen, uważa Piotr Naimski, pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej. – Możemy zakładać i tak robimy, że w perspektywie roku 2022 będziemy mieli w Polsce rzeczywiście zdywersyfikowane źródła dostaw. Będziemy mieli możliwość rzeczywistej konkurencji cenowej, jeżeli chodzi o gaz – mówi Naimski. Wylicza, że oprócz surowca rosyjskiego, Polska będzie miała możliwość realizacji dużych dostaw z szelfu norweskiego i poprzez terminal LNG.

Pozostało 91% artykułu
Gaz
Gazprom szoruje po dnie. Pierwszy rok zamknięty stratą
Gaz
Największy sojusznik Gazpromu pozwany w Rosji
Gaz
Polska zyskała nowe źródło gazu. „Błękitne paliwo” dla Orlenu nie tylko z Norwegii
Gaz
Gazprom się boi i grozi. Niemiecki Uniper jak Orlen
Gaz
Wyjątki od wymiany pieców gazowych. Kogo nie dotyczy nowa dyrektywa