Zamknięcie cieśniny Ormuz spowodowałoby duży wzrost cen gazu

Nie może być inaczej, gdyż sam Katar zapewnia około 20 proc. globalnych dostaw LNG, a ich zastąpienie innymi nie jest dziś możliwe. Jak zapewniają analitycy i Orlen, nasz kraj – dzięki dywersyfikacji – znajduje się jednak w dość dobrej sytuacji.

Publikacja: 24.06.2025 04:31

Tankowce w terminalu kontenerowym Khor Fakkan, jedynym naturalnym porcie głębinowym w regionie i jed

Tankowce w terminalu kontenerowym Khor Fakkan, jedynym naturalnym porcie głębinowym w regionie i jednym z głównych portów kontenerowych w emiracie Szardża, wzdłuż Cieśniny Ormuz, szlaku wodnego, przez który przepływa jedna piąta światowego wydobycia ropy naftowej,

Foto: Giuseppe CACACE / AFP

Zaostrzający się konflikt izraelsko-irański oraz włączenie się do niego USA nie spowodowały gwałtownych wzrostów cen gazu ziemnego na europejskich rynkach. W poniedziałek rano na giełdzie TTF kosztował maksymalnie niespełna 42 euro za MWh (megawatogodzina). Dla porównania w piątek było to około 41 euro, a ostatnio droższy surowiec niż obecnie odnotowano na początku kwietnia.

Foto: Tomasz Sitarski

Jak z tego można wnioskować, uczestnicy rynku, przynajmniej na razie – nie obawiają się wprowadzenia w życie decyzji parlamentu Iranu, który zatwierdził w niedzielę zamknięcie cieśniny Ormuz, przez którą realizowanych jest 20 proc. globalnych dostaw LNG (skroplony gaz ziemny). 

Zablokowanie cieśniny Ormuz spowodowałoby duży wzrost cen gazu

Zablokowanie cieśniny Ormuz przez Iran za mało prawdopodobne uważa m.in. Krzysztof Kozieł, analityk BM Pekao. – Wszystkie kraje, poza Rosją, na takim działaniu dużo by straciły. W efekcie Iran miałby przeciwko sobie cały świat, w tym Chiny, które są dziś jego kluczowym partnerem handlowym i sojusznikiem – twierdzi Kozieł.

Czytaj więcej

Jeśli nie dojdzie do eskalacji w Iranie, Polaka zaboli tylko trochę przy tankowaniu

Gdyby jednak przyjąć scenariusz, w którym dochodzi do całkowitego zablokowania ruchu statków przez cieśninę Ormuz, to skutki tego dla całej światowej gospodarki mogłyby być opłakane, m.in. właśnie w kontekście przerwania dostaw LNG. Z ostatnich danych wynika, że sam Katar posiada zdolności wytwórcze LNG na poziomie około 108 mld m sześc. (po regazyfikacji). To bardzo dużo, biorąc pod uwagę, że globalny handel to obecnie 450 mld m sześc.

– Nagle zablokowanie dostaw LNG realizowanych z Kataru niewątpliwie spowodowałoby ogromne zawirowania w światowej gospodarce, zwłaszcza że rynek ten nie tak dawno musiał radzić sobie z brakami wynikającymi z sankcji na gaz rosyjski. W efekcie doszłoby do dużych wzrostów cen gazu, a następnie do ograniczenia zapotrzebowania na niego, gdyż wiele firm i branż nie mogłaby zaakceptować mocno rosnących kosztów – przekonuje Kozieł.

Dlaczego dostawy z Kataru są szczególnie ważne dla Polski? Nasz kraj ma zawarte z Katarem dwa kontrakty na import LNG. Chodzi o umowy podpisane przez grupę Orlen z QatarEnergy LNG. Obowiązują one do 2034 r. i opiewają łącznie na aż 2,7 mld m sześc. gazu rocznie. Dla porównania łączne dostawy LNG do Polski wyniosły w ubiegłym roku 6,4 mld m sześc.

Foto: Paweł Krupecki

Jednak zdaniem analityka BM Pekao gazu dla indywidualnych odbiorców w Polsce nie zabraknie. – Ewentualne ograniczenie importu przełoży się na wzrost cen, a te na zmniejszenie zapotrzebowania ze strony przemysłu, i docelowo na zrównoważenie popytu z podażą, ale na wyższych niż dziś poziomach cenowych i przy niższym zużyciu. Jest to pewne pocieszenie, ale niższa konsumpcja gazu przez przemysł oznacza dalszą deindustrializację w Europie, co przełożyłoby się na niższe tempo wzrostu PKB i poziom zatrudnienia – dodaje Kozieł.

Orlen powinien zanotować wzrost importu LNG z USA

Mimo dużego zagrożenia dalszej eskalacji konfliktu izraelsko-irańskiego również Michał Kozak, analityk Trigon Dom Maklerski, nie zakłada dziś wystąpienia scenariusza, w którym doszłoby do długotrwałej blokady cieśniny Ormuz, a w konsekwencji do zaprzestania dostaw LNG z Kataru. W konsekwencji statki z ładunkami adresowanymi do Polski nadal powinny do nas przypływać.

Czytaj więcej

Paweł Rożyński: Dlaczego światowe rynki zignorowały groźby Iranu

– Gdyby jednak doszło do przerwania eksportu przez Katar, to należy pamiętać, że to QatarEnergy LNG odpowiada za dostawę surowca do terminalu w Świnoujściu. Tym samym, aby wykonać kontrakt, musiałoby zapewniać nam gaz z innych źródeł – ocenia Kozak.

Rozpatrując dalej niekorzystny dla Polski tok zdarzeń, w przypadku całkowitego zaprzestania dostaw przez QatarEnergy LNG, Orlen mógłby mieć roszczenia finansowe wobec tego podmiotu, a sam musiałby jakieś ilości surowca kupić na wolnym rynku po wyższych cenach niż obecne. Kozak zauważa, że w tym roku Orlen powinien zanotować wzrost importu LNG z USA. Chodzi o dostawy od firmy Venture Global, która wybudowała zakład skraplający gaz w Calcasieu Pass.

Orlen ma różne możliwości uzupełnienia importu gazu

O skutecznym zaspokajaniu krajowych potrzeb na błękitne paliwo zapewnia płocki koncern. „Orlen posiada zdywersyfikowany portfel zaopatrzenia w gaz, co w połączeniu z zarezerwowaną przepustowością infrastruktury importowej, zapewnia spółce dużą elastyczność w pozyskiwaniu surowca. Ewentualne przerwanie dostaw z Kataru nie będzie stanowiło zagrożenia dla zaopatrzenia kraju w surowiec” – informuje biuro prasowe spółki.

Dodaje, że import LNG jest tylko jednym ze sposobów zaopatrzenia Polski w gaz. W ubiegłym roku głównym źródłem pozyskania surowca było wydobycie własne, przede wszystkim w Polsce, oraz w Norwegii, skąd jest przesyłany do kraju gazociągiem Baltic Pipe. W ubiegłym roku własna produkcja zapewniła prawie połowę gazu dostarczonego przez Orlen na krajowy rynek. Natomiast dostawy LNG do Świnoujścia stanowiły nieco ponad 35 proc.

Koncern, oprócz gazu pozyskiwanego na podstawie kontraktów długoterminowych i pochodzącego z własnego wydobycia, ma możliwość uzupełnienia zaopatrzenia na rynku spotowym LNG. Dotychczas sprowadzał go m.in. z Norwegii, Nigerii oraz Trynidadu i Tobago. Warto też zauważyć, że na dziś Polska ma około 2 mld m sześc. zgromadzonych zapasów błękitnego paliwa. Tym samym nasze magazyny są wypełnione w 60 proc. To nieco więcej niż średnio w całej UE, gdzie ich wypełnienie wynosi niespełna 56 proc.

Zaostrzający się konflikt izraelsko-irański oraz włączenie się do niego USA nie spowodowały gwałtownych wzrostów cen gazu ziemnego na europejskich rynkach. W poniedziałek rano na giełdzie TTF kosztował maksymalnie niespełna 42 euro za MWh (megawatogodzina). Dla porównania w piątek było to około 41 euro, a ostatnio droższy surowiec niż obecnie odnotowano na początku kwietnia.

Jak z tego można wnioskować, uczestnicy rynku, przynajmniej na razie – nie obawiają się wprowadzenia w życie decyzji parlamentu Iranu, który zatwierdził w niedzielę zamknięcie cieśniny Ormuz, przez którą realizowanych jest 20 proc. globalnych dostaw LNG (skroplony gaz ziemny). 

Pozostało jeszcze 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gaz
Gaz w Europie potaniał. Rynek nie przejął się groźbami Iranu
Gaz
Unia Europejska nie potrzebuje gazu z Rosji. Skąd będziemy go importować?
Gaz
Więcej gazu na Ukrainę trafi przez Polskę
Gaz
Eksport amerykańskiego LNG podwoił się. Polska wśród największych nabywców
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Gaz
Rosyjski hub gazowy w Turcji został pogrzebany. Wielka porażka Gazpromu