PGNiG od ponad dwóch lat ma biuro handlowe w Londynie, jednym z trzech największych centrów handlu LNG (skroplony gaz ziemny) obok Houston i Singapuru. Pierwotnie jako jego główny cel określono zarabianie pieniędzy na obrocie tym surowcem. Zarząd zapowiadał, że do końca 2017 r. chce kupić i sprzedać cztery, pięć dużych ładunków LNG transportowanych statkami. Do dziś jednak żadnej tego typu transakcji nie zawarto. Dlaczego?
– Obecnie kupowane ilości LNG na rynku spot (transakcje natychmiastowe – red.) są wykorzystywane na potrzeby polskiego rynku – odpowiada biuro prasowe PGNiG. – Są nabywane na bardzo atrakcyjnych warunkach w porównaniu z gazem rosyjskim i stanowią doskonałą alternatywę dla wolumenów gazu rosyjskiego.

Dodaje, że koncern cały czas przygotowuje się do handlu LNG poprzez biura w Warszawie i Londynie. Mają to umożliwić zakontraktowane przez grupę dostawy w ramach długoterminowych umów z partnerami z USA na zasadzie FOB (Free-On-Board). Polegają one na tym, że ładunek LNG odbierany jest przez zamawiającego w porcie załadunku i następnie to on zań odpowiada. PGNiG taki statek będzie mogło skierować do Polski lub sprzedać zainteresowanemu nabywcy, który wybierze inny port rozładunku.
– Odbiór LNG z tych kontraktów możliwy będzie od lat 2022–2023, kiedy działalność rozpoczną terminale eksportowe spółek Venture Global LNG oraz Port Arthur LNG, z którymi PGNiG podpisało kontrakty w 2018 r. – podaje PGNiG.
Każda z dotychczas zawartych umów w formule FOB obowiązuje 20 lat. W ich ramach łączne roczne dostawy wyniosą 5,4 mld m sześc. surowca po regazyfikacji. Jak z tego wynika, PGNiG handel na międzynarodowym rynku LNG może zacząć za cztery lata.