Bourakébougou, co prawda, zwykle „łapie się” jeszcze na mapy Mali, ale generalnie – zabudowana biednymi domkami, licząca w 2009 r. niespełna półtora tysiąca dusz – mieścina niczym się nie odróżnia od tysięcy innych, rozsianych po półpustynnych obszarach południowo-zachodniej części kraju. Przez wiele lat trudno tu było nawet o wystarczającą ilość wody na potrzeby mieszkańców. W 1987 r. mieli to zmienić geolodzy, którzy nawiercali grunty w okolicy w poszukiwaniu wody.
Co nieco znaleźli, ale bez przesady. Za to podziubali ziemię ponad 100-metrowymi odwiertami. Nad dziurami w ziemi przechadzali się robotnicy, nierzadko wykorzystując okazję, by zapalić. I oto, tuż przy jednym z odwiertów, zapalony papieros zamienił się ni stąd ni zowąd w kulę ognia. Dosyć szybko ustalono, że wiertła musiały dotrzeć do podziemnego złoża naturalnego wodoru – bezwonnego, przezroczystego gazu, który zaczął się ulatniać przez pozostawioną szczelinę. Otwór czym prędzej zaczopowano i na dobre dwadzieścia lat o sprawie zapomniano.
Czytaj więcej
Rajdy plemienia Huti na okręty przecinające Morze Czerwone w drodze na Zachód można interpretować jako rozlewanie się konfliktu izraelsko-palestyńskiego na region. Ale od niemal pół wieku chodzi o coś więcej: o duchowe przywództwo w świecie islamu.
Dwadzieścia lat później na miejscu niefortunnego wypadku pojawili się Kanadyjczycy z firmy Petroma (dziś: Hydroma). Potwierdzili wnioski sprzed dwóch dekad, wystąpili o pozwolenia na eksploatację, a w końcu uruchomili wydobycie. Dziś praktycznie cała energia elektryczna w Bourakébougou – tak w prywatnych domach, jak i miejscowych biznesach – pochodzi z wodoru. A Hydroma uchodzi za firmę wizjonerską, której doświadczenie w pozyskiwaniu białego wodoru jest – trzymając się „kolorowej” nomenklatury – na wagę złota.
Paleta kolorów bezbarwnego paliwa
Niewątpliwie, nawet w przypadku bezbarwnego wodoru kolor ma znaczenie. Jest ten najgorszy – czarny – który powstaje przy spalaniu, nawet częściowym, węgla. Może być szary: taki powstaje przy rozbijaniu metanu na dwutlenek węgla i wodór, gdzie ten pierwszy ulatnia się do otoczenia. Gdy w ramach tej reakcji CO2 jest wychwytywany, można mówić o niebieskim wodorze. Jest też ten zielony – najbardziej dziś pożądany – powstający w bezemisyjnym procesie elektrolizy wody, której rezultatem jest uzyskanie wodoru i tlenu. Tyle że zaledwie 1 proc. globalnych zasobów wodoru to ten zielony.